poniedziałek, 4 stycznia 2021

Podsumowanie 2020 - co mi przyniósł ten szalony rok?


Cześć! 2020 to był szalony rok, prawda? Pamiętam snucie tych wszystkich planów, stawianie sobie celów i mnóstwo marzeń na początku roku. No cóż, ten koniec końców jednak bardzo nas on zaskoczył i trochę wszystko skomplikował. Czy zdarzyło się jednak też coś dobrego? No jasne, że tak - a więc dziś podsumuję mój 2020, zobaczmy sobie razem co tam ciekawego przyniósł.


W lutym naskrobałam wpis o marzeniach do spełnienia w tym roku - kliknij, żeby się przenieść Przeczytacie tam o tym, co naprawdę niesamowitego spotkało mnie w styczniu. Mam na myśli bardzo udaną studniówkę i niezapomniany weekend w Norwegii - było naprawdę super! Na studniówce wszystko poszło po mojej myśli i to był naprawdę magiczny wieczór. Natomiast Norwegia od dawna była moim wielkim marzeniem i zrealizowanie go to była tak olbrzymia radość, że nawet sobie nie wyobrażacie. Naprawdę piękny kraj i spędziłam tam świetny czas. W styczniu też odkryłam moją ulubioną piosenkarkę - sanah <3

A więc styczeń był super. Co dalej?


Luty 

Byłam osobą towarzyszącą na innej studniówce i też bawiłam się świetnie. Powiem Wam, że teraz pisząc to strasznie zatęskniłam za takimi naprawdę dobrymi imprezami. Poprzedni rok był wspaniały pod tym względem, a ten ech szkoda gadać :’D


Marzec

Koncert Kwiatu Jabłoni! Bawiłam się wspaniale, to ogólnie był super dzień. Kupiłam sobie niebieskie soczewki i nosiłam je wszędzie zamiast zwykłych, nieco strasząc innych, bo wyglądały bardzo nienaturalnie (ale fancy to było, wrócę kiedyś xd). A 11 marca dowiedzieliśmy się o dwutygodniowej kwarantannie, co jednocześnie okazało się być ostatnim dniem w szkole dla mnie ever... Potem wiecie pandemia się rozhulała. Towarzyszyłam koleżance w jej pierwszym tatuażu, bardzo miły dzień. Znów wkręciłam się w czytanie książek, a moje zdalne nauczanie to był jakiś żart. 


Kwiecień

Totalnie pokochałam serial Once Upon A Time - oglądałam to dniami i nocami, serio nie sądziłam, że aż tak mnie wciągnie i zaczaruje! Słuchałam bardzo dużo muzyki - głównie Sanah, ale nie tylko. Gdzieś tam w międzyczasie skończył się rok szkolny i zaczęłam sama się przygotowywać do matury - i w sumie całkiem spoko mi poszło biorąc pod uwagę to jaki chaos panował na świecie. 


Maj

Spotykałam się z przyjaciółmi, piekłam ciasta, czytałam książki, oglądałam seriale. Zrobiłam sobie u fotografa zdjęcie do rejestracji na studia i wyszło xd Aha, no i bardzo ważne! Dużo myślałam nad studiami i w końcu postawiłam na filologię angielską. 


Czerwiec

Matura! Nie chcę się za dużo rozpisywać na ten temat, ale strasznie się cieszyłam, że mam to wreszcie za sobą. Najbardziej byłam zadowolona z rozszerzonego polskiego, bo serio super mi się to pisało. Rozpaczałam natomiast nad matmą, bo wyszłam z sali zdecydowanie za szybko i przez to źle zrobiłam zadanie, które bardzo dobrze umiałam. 10 czerwca skończyłam wspaniałe Once Upon A Time (te 8 sezonów zajęło mi niecałe 3 miesiące - pandemia mood). Wróciłam do ćwiczeń, na przykład miałam fazę na rolki i rower (spoiler alert: w tym roku kilka razy miałam fazę na ćwiczenia, lecz zapał opuszczał mnie po średnio 3 tygodniach i tak w kółko). Najwspanialsza rzecz w tym miesiącu to wyjazd z super paczką do Energylandii! Było genialnie i polecam każdemu - mimo średniej pogody bawiłyśmy się genialnie, a dzięki pandemii kolejek nie było kompletnie wcale, bardzo nam się poszczęściło. W mojej szkole było stacjonarne zakończenie roku przeniesione z kwietnia. Były też wybory, których wyników pozwólcie, że nie będę już komentować :/ 


Lipiec 

Znalazłam sobie pracę, która niestety okazała się totalną klapą - strasznie męcząca i wyczerpująca fizycznie i psychicznie, ale pieniądze były spoko, więc zostałam w tym półtora miesiąca. Byłam na bardzo słabym weselu - średnio się bawiłam niestety. Pojechałam do Łodzi z koleżanką, żeby poprawić mój tatuaż, a przy okazji spędziliśmy świetny wakacyjny dzień razem. 18 lipca natomiast totalnie niespodziewanie i spontanicznie pojechaliśmy z rodzicami do Władysławowa na pięć dni. 


Sierpień 

Super czas na termach z przyjaciółkami i nie do końca udane, lecz smaczne moje pierwsze szarlotki w życiu (u nas w domu nie robiło się nigdy za bardzo jabłeczników, bo to specjalność babci, a ja zawsze robię serniki, ciasta z kremem itd). A także długo wyczekiwane wyniki matur i rekrutacja na uczelnie wreszcie. Strasznie rozpaczałam, że moja pani doktor zabroniła mi zrobienia sobie prawa jazdy w te wakacje, bo bardzo mi to skomplikowało życie :/ Byłam dwa razy kelnerką na imprezie (szybka kasa, więc gdyby kiedyś się jeszcze udało to chętnie). Wybrałam się też na dwudniowy wypad do koleżanek w Warszawie i wreszcie polubiłam to miasto (kiedyś kojarzyło mi się bardzo źle, bo często z różnych powodów lądowałam właśnie tam w szpitalach). Wkręciłam się w serial Jane The Virgin (polecam, super zabawny i luźny, ale wciągający). Byłam też na średnio udanej jak dla mnie imprezie osiemnastkowej, nie udało mi się dostać na anglistykę na UW (ale miałam dość wysokie miejsce na liście rezerwowej, więc w sumie spoko). Aha i trafiłam razem z rodziną na tygodniową kwarantannę przez mamy pracę (jest pielęgniarką i miała chorego na oddziale) i zaliczyłam okropnie nieprzyjemny test na koronę (wszyscy byliśmy zdrowi, ale zamknięcie pięciu domowników w nie za dużym mieszkaniu to nic miłego zdecydowanie). Zaczęłam też oglądać Friends i ogromnie pokochałam ten serial!! 


Wrzesień 

Okropnie nieprzyjemne badania na covid (wynik ujemny), grzybobranie. Dostałam się na Anglistykę na UŁ, więc zaczęliśmy remont mieszkania, w którym teraz mieszkam podczas studiów. (Miałam do wyboru jeszcze UAM w Poznaniu, ale ze względów praktycznych wybrałam właśnie Łódź). Tak tylko powiem, że Friends to życie <3. Zawiozłam dokumenty na UŁ, pomagałam w remoncie (myliście kiedyś sufit btw?), kupiłam iPada (najlepszy zakup tego roku!!).


Październik 

Na początku miesiąca przeprowadziłam się do Łodzi. Zaczęłam wreszcie upragniony kurs na prawo jazdy (niestety po czasie muszę Wam powiedzieć, że kompletnie nie podoba mi się moja szkoła jazdy, a w internecie ma genialne opinie - moim zdaniem ewidentne kupione...). 5 października miałam urodziny - nie robiłam jednak żadnej imprezy tylko tort z rodziną i miłe spotkania z przyjaciółmi. Byłam na spotkaniu organizacyjnym na mojej uczelni (pierwszy i ostatni raz gdzie widziałam ludzi z mojego kierunku), a 19 października zaczęłam studia - oczywiście online niestety. 


Listopad 

Studia, jazdy, obejrzałam wspaniały Gambit Królowej (polecam!). Cieszyłam się z mieszkania bez rodziców, gotowałam, spędzałam czas z przyjaciółmi, trochę też nawet się uczyłam, choć miałam duże załamanie i zastanawiałam się czy te studia to rzeczywiście był dobry pomysł... (całe szczęście już mi przeszło i zaczęłam się odnajdować jakoś na tej anglistyce). Super sprawa to pomaganie dzieciakom z podstawówki z angielskim - daje mi to bardzo dużo radości. Pogoda coraz chłodniejsza.


Grudzień 

Mikołajkowo wypróbowałyśmy z koleżanką słynnego McDrwala, zaczęłam czuć świąteczny klimat -  kupiłam nawet dwa kalendarze adwentowe (czekoladkowy i herbatkowy), choć wcześniej zastrzegałam się przed tym rękami i nogami. Czekałam z utęsknieniem na przerwę świąteczną, obejrzałam kilka świątecznych filmów, odwiedziłam świątecznie ozdobioną Piotrkowską i tym samym tamtejszy jarmark. Dowiedziałam się jednak też, że od 1 stycznia 2021 mój ulubiony serial, Friends, zostaje usunięty z Netflixa - jak żyć? :(( Z lepszych spraw - pokochałam muzykę, głos i generalnie samą postać Sii - wspaniała jest! Święta minęły mi hmm dziwnie. Pierwszy dzień i wigilia spoko, ale drugi dzień świąt w sumie jak co roku wolałabym wymazać z pamięci. Sylwester natomiast spędziłam świetnie - u mnie w domu z kilkoma super osobami - były procenty, planszówki, muzyka i jedzenie - idealnie!




*** 


Pandemia nas wszystkich zaskoczyła, ale koniec końców 2020 nie był dla mnie aż tak złym rokiem, jak mogłoby się wydawać.

A co Was spotkało w 2020?

withlove, Iza









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy