poniedziałek, 7 września 2020

Kryształowe dzieci // Laura Chudzyńska

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że narkotyki, dopalacze i inne tego typu używki są bardzo szkodliwe i lepiej trzymać się od nich z daleka. Wiemy, że nic dobrego do naszego życia nie wprowadzą, a mogą zrujnować wszystko. Oni też zdawali sobie z tego sprawę, ale okazuje się, że nałóg wciąga człowieka w swoje sidła niepostrzeżenie. Sprawia, że życie rozpada się kawałek po kawałeczku.

W Kryształowych dzieciach poznajemy między innymi piątkę znajomych, których myśli i przeżycia zapisane są na kartach tej powieści w formie kartek z pamiętnika. Ci młodzi ludzie z różnych przyczyn - pod wpływem środowiska, w którym się znajdowali czy przez przykre wydarzenia, które za wszelką cenę chcą zagłuszyć - sięgają po dopalacze. Niestety, okazuje się, że gdy już wejdzie się w tę drogę to bardzo trudno z niej wyjść, nałóg pochłania bez litości.

Tym co nas wszystkich łączyło, były strach i samotność. I młodość. Pomimo życia i funkcjonowania razem, każde z nas pozostawało samotne. Miałam wrażenie, że smutek odbijał się w naszych spojrzeniach i w każdej czynności, którą wykonywaliśmy. Samotność w nas żyła.

Oprócz problemu z dopalaczami tytułowe Kryształowe dzieci miały trudne relacje z rodziną, co czyniło ich przeraźliwie samotnymi. Czytając te opowieści czułam ogromny smutek i bezsilność. Książka porusza tematy zdecydowanie ważne dla dorastających ludzi, władające myślami nastolatków i charakteryzujące szczególnie właśnie młodość. Zagubienie, chęć znaczenia czegoś w świecie, potrzeba miłości, przynależności do czegoś.

Czy obowiązkiem matki jest kochanie swoich dzieci? - Nie - odpowiedziała mi, gdy pewnego dnia zebrałam się na odwagę i zwyczajnie zapytałam o to przy obiedzie. - Jest to swego rodzaju wynaturzenie, ale nawet w świecie zwierząt zdarza się, że matka odrzuca swoje młode, a w końcu też jesteśmy ssakami - powiedziała zupełnie normalnie, jakby nie wyczuwając aluzji. - Dlaczego pytasz? - Piszę wypracowanie - skłamałam machinalnie, czując skrępowanie pod ostrzałem jej chłodnego spojrzenia. Nie wiedziałam, jak to jest przytulić się do matki.

Najgorsze jest to, że wszystkie przedstawione historie zdarzyły się naprawdę i dotyczyły znajomych autorki. To, że czytałam o prawdziwych ludziach i autentycznych wydarzeniach naprawdę mocno mną wstrząsnęło. Można traktować tę opowieść jako swego rodzaju ostrzeżenie, pokazuje bowiem jak katastrofalne skutki może mieć zabrnięcie w nałóg - tu akurat chodzi o dopalacze, ale w dużym stopniu można pomyśleć w tym kontekście i o innych uzależnieniach, które władają naszym życiem i czynią samotnymi. Jeśli chodzi natomiast o przedstawiony w tej pozycji temat dopalaczy to naprawdę nie zdawałam sobie nigdy sprawy z tego, jak aktualny i wcale nie taki niszowy problem to jest, ponieważ więcej osób niż nam się wydaje sięga po tego typu substancje...

- Jaki jest sens w braniu tego? - pytam. Ona zastanawia się chwilę, a potem pełna spokoju odpowiada:
- Nie ma. Za każdym razem po prostu mam nadzieję coś poczuć (…).

Uważam, że ta książka nie potrzebuje szczególnego przedstawiania jej, bo w mistrzowskim stylu wybroni się sama. Stylowi autorki niczego nie brakuje, opowieść ta snuta jest w formie pamiętnika każdego z tych zagubionych młodych ludzi i zawiera silny ładunek emocjonalny. Zdecydowanie polecam każdemu niezależnie od wieku - młodym ludziom, a także rodzicom, bo to naprawdę potrzebna pozycja, poruszająca niepopularne, lecz szalenie ważne tematy.

Mimo że przeważnie nie zastanawiamy się nad tym, co i kto nas otacza, jakie wartości wnosi do naszego życia, właśnie to wszystko ma wpływ na naszą codzienność.

***

Skrócona wersja recenzji dostępna na Instagramie: link

with love, Iza