piątek, 6 stycznia 2017

Idealna historia na zimowe wieczory... [76] Pułapka uczuć - Colleen Hoover

Colleen Hoover. Jestem przekonana, że doskonale znacie to nazwisko, ponieważ jest to jedna z najpopularniejszych autorek romansów dla młodzieży dzisiejszych czasów. Opinie o niej są niezwykle zróżnicowane - niektórzy wprost szaleją za jej twórczością, inni unikają jej niczym ognia. Już od dłuższego czasu byłam ciekawa, jak ja ją odbiorę. Dlatego też postanowiłam wreszcie sięgnąć po jedyną powieść tej autorki, jaką miałam na półce. Jakie są moje odczucia?

Może zacznę od tego, że spodziewałam się takiej niczego niewnoszącej w życie, przyjemnej historii, którą przeczytam i za chwilkę o niej zapomnę. Tak też wynosiłam z różnych opinii, których naczytałam i nasłuchałam się mnóstwo. Bardzo dużo osób twierdziło, że Colleen Hoover jest autorką ich życia, ale równie dużo odradzało sięganie po jej twórczość. Dlatego też sama nie wiedziałam, na co dokładnie się nastawiać, więc podeszłam do niej bez żadnych oczekiwań. I to właśnie była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.


"Lake, przesuwaj swoje granice. Od tego są."

Sięgnięcie po Pułapkę uczuć bez oczekiwania, że okaże się to historia, którą pokocham, ale też bez skreślania jej na samym początku było rewelacyjnym posunięciem. Miałam ochotę na lekką historię, która pomoże mi przetrwać najtrudniejsze dni w szkole, więc, stwierdziwszy, że odleżała już swoje na półce, wzięłam właśnie ją. Tak po prostu, żeby coś poczytać.

Pułapka uczuć opowiada historię Layken, która po niespodziewanej śmierci ojca przeprowadza się razem z mamą i młodszym bratem na drugi koniec kontynentu. Wszystko z powodu braku pieniędzy na opłacanie wcześniejszego domu. Jest to historia miłosna, więc, jak możecie się wymyślić, już niedługo po przeprowadzce (tak właściwie to już pierwszego dnia) poznaje mieszkającego na przeciwko chłopaka - Willa. Spędza z nim kilka naprawdę wspaniałych dni. Oboje zauważają, że to nie jest zwykłe zauroczenie, bo czują do siebie coś więcej. Naturalnie nie może być tak łatwo. W trakcie ich znajomości okazuje się pewna rzecz, która przewraca ich sytuację do góry nogami i zmusza do natychmiastowej zerwania znajomości. Jaka? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Zdecydowanie spodobało mi się w tej książce to, że autorka nie skupia się tylko i wyłącznie na romansie. Wiadomo, jest to główny wątek książki, ale oprócz tego znajdziecie tu dużo innych interesujących rzeczy. Przykładowo ścieramy się tu ze śmiercią bliskiej osoby, siłą poezji oraz niesprawiedliwością losu. Autorka nakłania nas także do tego, by być sobą w każdej sytuacji i cieszyć się ze wszystkiego, co daje nam życie. Czyli lekka tematyka subtelnie związana z ważniejszymi morałami.


"Nauczyła mnie szanować karty, które rozdał mi los. Oraz być wdzięczną, że w ogóle mi jakieś rozdał."

Powiem Wam szczerze, że mimo licznych niedociągnięć w fabule i delikatnie nierealnych splotów wydarzeń jestem zadowolona z lektury. Pomogła w tym bez wątpienia rewelacyjna kreacja postaci. Colleen Hoover naprawdę postarała się, by bohaterowie przez nią stworzeni nie pozostali nam obojętni, ale jednocześnie nie zapomniała o nakreśleniu ich realistyczności. Główna bohaterka momentami była dość infantylna, ale nie aż tak, jak Bella ze Zmierzchu czy inne tego pokroju postacie. Layken miała coś, co trzymało nas przy niej. Tak samo Will, do którego pałam olbrzymią sympatią. Moją ulubioną postacią jest jednak Eddy - dziewczyna z krwi i kości, fantastyczna przyjaciółka, ale nie żadna ciepła klucha. Uwielbiam jej ostry charakter i to, że gdziekolwiek się pojawia potrafi rozluźnić atmosferę. Zresztą, jej życiorys również nie jest nudny.

Podsumowując, Pułapka uczuć jest idealną historią na zimowe wieczory. Doskonale ogrzeje Wasze serce, jednocześnie zmuszając do refleksji. Sprawi, że zastanowicie się nad paroma rzeczami w Waszym życiu i naświetli zachowanie osoby, będącej w żałobie. Wszystko to w delikatny, nieprzytłaczający sposób. Mimo że w tej książce tak naprawdę historia Layken i Willa jest pięknie zamknięta, sięgnę po kolejną część, jeśli znajdę ją w bibliotece. Z czystej ciekawości.


"On nauczył mnie rzeczy najważniejszej ze wszystkich...
Żeby kłaść nacisk
Na życie."


Pułapka uczuć/Colleen Hoover/282 strony/Wydawnictwo WAB


Moja ocena:
★★★✩✩

Koniecznie dajcie znać, jak podoba Wam się nowy wygląd bloga! Recenzje też będą ciut inne, niż kiedyś, ale to już nie będą jakieś olbrzymie różnice. Jak widzicie, trochę zminimalizowałam ilość Rainbow Dash, bo czułam, że za dużo tego. Jestem ciekawa Waszej opinii :)
Iza xx

7 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze nic od Colleen Hoover i nie sądzę, aby w najbliższym czasie się to zmieniło. Romans, a już w szczególności w wydaniu young adult, to zdecydowanie coś, od czego trzymam się z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląd bloga bardzo ładny, ale chyba bardziej podobał mi się wcześniejszy... w moim odczuciu był bardziej wyrazisty ;)
    Tej książki Hoover nie czytałam, ale może kiedyś... :D Nie jestem jakąś wielką fanką tej autorki, jak niektórzy, ale nawet ją lubię :D Do Pułapki uczuć nie ciągnie mnie jednak jakoś szczególnie, także może ją przeczytam przy jakiejś okazji... :D

    http://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląd bloga jest bardzo ładny, ale Raindbow Dash zawsze była ikoną twojego bloga i przez to, że było jej wszędzie pełno twój blog zapadł mi tak bardzo w pamię (no cudowne recenzje też się do tego przyczyniły, ale nie w tak wielkim stopniu jak Randbow Dash). W moim odczuciu mogłabyś napis troszkę zmniejszyć, wrzucić Raindbow Dash z ksiażką po lewej stronie i zrobić tło nagłówka i bloga w tym samym kolorze. Ale to tylko moje skromne zdanie :)
    Co do recenzji... Dość długo zastanawiałam się nad przeczytaniem czegoś tej autorki, ale odstraszał mnie gatunek. Naprawdę nie znoszę romansów. Może kiedyś dam jej szansę, jednak nie zanosi się na to w najbliższym czasie.
    Pozdrawiam cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląd bloga bardzo mi się podoba, o wiele lepiej niż poprzedni. W moim osobistym odczuciu Rainbow Dash nie powinna być ikoną profesjonalnego bloga recenzenckiego, jakim już, nie ukrywajmy, powoli staje się "Isabel Czyta", dlatego zmiany oczywiście na lepsze :)
    Hoover przeczytam niedługo, gdy koleżanka pożyczy mi "Maybe Someday". Wtedy zobaczymy, jak przypadnie mi do gustu :)
    Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Harry'ego Pottera i przeklętego dziecka"! pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważam, że ta seria jest najsłabszą twórczością autorki :( A czytałam prawie wszystkie jej książki. O ile pierwszy tom mi się spodobał, tak drugi był niepotrzebny, a trzeci okropny, w ogóle nie potrzebny i nieciekawy.

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    SZELEST STRON

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym lubiła takie opowieści, z pewnością sięgnęłabym po ten tytuł. Przewertowałam kiedyś książkę tej autorki i nie mogę pojąć zachwytu nad jej pisarstwem. Ale może po prostu sięgnęłam po nieodpowiednią pozycję?

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna książka ;)
    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy