czwartek, 26 stycznia 2017

Jazda bez trzymanki... [81] Tajemne miasto - C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld (Book Tour)

Tajemnice, niepewność, serce drżące ze strachu. Niebezpieczne demony, z którymi nie łatwo wygrać. Dziewczyna, czerpiąca energię z otaczającego świata i chłopak, który nie może zginąć. Oraz klątwa, która musi być zdjęta, bo inaczej świat czeka nieuchronna zagłada. To wszystko tworzy przygodę, która będzie dla Was niczym jazda bez trzymanki. 

Tajemne miasto to drugi tom dylogii duetu dobrze wszystkim znanej C. J. Daugherty z ciut mniej popularną Cariną Rozenfeld. Chciałabym najpierw skupić się na tym, że z dylogiami spotykamy się niezwykle rzadko. Najczęściej autorzy serwują nam trylogie czy ciągnące się w nieskończoność serie. Tym razem autorki postawiły na zwięzłość, w którym zawarły wszystko, co chciały i zakończyły, bez niepotrzebnego przedłużania. Ogromnie mi się to podoba, bo dzięki temu nie dzieje się tutaj nic niepotrzebnego i niewpływającego na ciąg wydarzeń. Akcja pędzi już od pierwszych stron i nie zatrzymuje się ani na chwilę. Co więcej, pod koniec jeszcze bardziej przyspiesza!

Mimo że jest to recenzja drugiego tomu, nie obawiajcie się spojlerów, ponieważ chciałabym po prostu zachęcić Was do przeczytania tych książek, a nie opisywać dziejące się wydarzenia. Napiszę tylko, na czym to wszystko się opiera, czyli właściwie to samo, co w recenzji tomu pierwszego. Tylko najważniejsze rzeczy, które musicie wiedzieć przed lekturą.

Sacha jest chłopakiem, który zawsze pakuje się w kłopoty. Francuz, zadzierający z niebezpiecznymi gangami i nieprzejmujący się swoim życiem. Właściwie, to nie boi się nawet śmierci, bo nie może umrzeć. Tak, oczy Was nie mylą, Sachy nic nie może zabić. Już nie raz skakał z dachu, podcinał sobie żyły czy wjeżdżał samochodem w drzewo, a nic mu się nie działo. Kości się zrastały, żyły zasklepiały, powietrze powracało do płuc, a wszystkie inne obrażenia znikały. Z drugiej strony mamy Taylor, mieszkankę Londynu, wzorową uczennicę, porządną dziewczynę, która bardzo przejmuje się tym, co ludzie sobie o niej pomyślą. Mało odwagi, brak pewności siebie i tak dalej. Pewnego dnia ich losy się splatają, ponieważ Taylor ma uczyć Sachę angielskiego przez Skype. Dla niej to olbrzymie wyzwanie, a dla Sachy uciążliwość, do której został zmuszony. Później jednak okazuje się, że łączy ich więcej niż na początku się zdawało. I nie chodzi wcale o miłość, która później może i się rozwija, ale nie o to mi chodziło, mówiąc, że coś ich łączy! Okazuje się, że historie ich rodów są ze sobą dość mocno splecione, a nad Sachą ciąży niebezpieczna klątwa, którą może zdjąć tylko i wyłącznie Taylor. Brzmi ciekawie? To tylko szczyt ogromnej góry lodowej!

Warto zauważyć, że nie ma dobrej książki bez wyrazistych i interesujących bohaterów z krwi i kości, których czytelnik ma szansę polubić. Tutaj takich nie brakuje. Zarówno wcześniej wspomniani Taylor i Sacha, jak i charyzmatyczna Louisa czy ziejący grozą Mortimer nadawali lekturze barw i sprawiali, że była ona jeszcze przyjemniejsza w odbiorze. Zdecydowanie żaden z występujących w tej książce bohaterów nie jest ciepłą kluchą. Wszyscy wywołują przeróżne emocje u czytelnika, a to się ceni.

Świat wykreowany przez autorki jest czymś wprost niezwykłym. Moc alchemików, wywoływanie demonów czy księgi, żyjące własnym życiem ogromnie mnie zafascynowały. Rewelacyjnym pomysłem jest także klątwa rzucona na Sachę. Wszystko to nadaje opowieści niezwykłego, mrocznego klimatu, z którego wprost nie chcemy się wyrwać i czytamy, niczym narkoman na głodzie - zachłannie i do ostatniej strony.

Nie brak tu też zabawnych dialogów, dzięki którym niejednokrotnie gościł mi na twarzy uśmiech. Przygotujcie się jednak na to, że taki stan rzeczy nie trwa zbyt długo, bo naszych bohaterów nieustannie coś ściga czy muszą mierzyć się z jakimś olbrzymim niebezpieczeństwem, wywołującym gęsią skórkę. Generalnie dzieje się bardzo dużo już od pierwszych stron, a szczególnie pod koniec autorki serwują nam nieprzerwany ciąg zwrotów akcji i pędzących wydarzeń, za którymi nie sposób nadążyć bez utraty tchu. Zakończenie zdecydowanie pozytywnie mnie zaskoczyło i żałuję, że autorzy nie zakańczają książek w ten sposób - krótko i na temat :D

Dylogia Alchemików zdecydowanie ma w sobie to coś. Nie jest to jedna z tych głupiutkich, niewnoszących niczego w życie czytelnika historyjek. Może nie zostaje w głowie na jakiś długi czas, ale zdecydowanie go umila i wnosi wiele radości. Gdy tak teraz o tym myślę, jest to jedna z moich ulubionych lekkich serii. Polecam ją szczególnie młodzieży, bo to do niej dylogia jest kierowana, ale dorośli, którzy chcą chwilę odsapnąć od cięższej literatury też nie będą zawiedzeni. Jestem pewna, że każdy z Was będzie się z nią fantastycznie bawił, tak jak ja. 

"Witaj w alchemicznych świecie. Tutaj nawet księgi zabijają."

Koniecznie przeczytaj recenzję poprzedniego tomu:
Tajemny ogień | Tajemne miasto

Tajemne miasto | C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld | 330 stron | Wydawnictwo Moondrive

Moja ocena:
★★★★✩

Jaka jest Wasza ulubiona seria dla młodzieży?
Iza xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy