sobota, 13 czerwca 2015

Isabel bawi się w dziennikarza #1, czyli... Wywiad z Alice Hill!

Witajcie kochani!
Jeśli śledzicie mnie na Instagramie, to już wiecie, że zaczynam przygodę z przeprowadzaniem wywiadów. Niektórzy z Was pomagali mi nawet w tworzeniu pytań, za co jestem ogromnie wdzięczna!^^

Pierwszy wywiad, jaki  Wam zaserwuję, to rozmowa z przemiłą debiutującą autorką powieści "Skazani", czyli *fanfary* Alice Hill! ♥ Przyznać się, kto jeszcze nie uległ moim namowom i nie przeczytał tej wspaniałej książki?

I.C. (Isabel Czyta): Kiedy stwierdziła Pani, że to pisanie jest Pani powołaniem? 
A.H. (Alice Hill): Wiem, że to dość wyświechtany i nudny frazes, ale tak naprawdę wiedziałam to od zawsze. Zmieniałam pomysły na życie – od piosenkarki, aktorki, przez polityka aż do reżysera, ale zawsze wiedziałam, że poza tym będę pisała. Mój tata powtarzał, że można być „piszącym np. lekarzem, ale już nie –leczącym pisarzem”. Chciałam mieć „plan zapasowy”, gdyby się nie powiodło (z perspektywy czasu myślę, że było bardzo naiwnym przyjmować za taki, choćby tę przywołaną już, reżyserię), ale ostatecznie i tak wybrałam „piszące” kierunki studiów – twórcze pisanie oraz filmoznawstwo.
Zaczynałam od tworzenia razem z bratem „Kroniki rodziny Górskich” (kilka szkicowych rysunków mazakiem wydarzeń z naszego życia z krótkim podpisem) oraz historii o naszym labradorze, Wice. Ja wysłałam ją na Wenus, a Michał na Marsa.
Później pisałam sporo do szuflady, większości nie widział nikt poza mną. Zdarzyło się kilka konkursów szkolnych i ogrom scenariuszy spektakli, w których uczestniczyli znajomi z klasy. 
Niektórzy myślą obrazami, inni emocjami. Ja – metaforami, słowem. Czasami zresztą bawię się w wymyślanie porównań (a na wyjątkowo nudnych zajęciach mamy z koleżanką taką rozrywkę, że wypisujemy jak najoryginalniejsze wyrazy na daną literę, ale cicho sza). 

I.C.: Skąd pomysł na tak oryginalną powieść jak "Skazani"? Dlaczego akurat mitologia hebrajska? 
A.H.: Zasadniczo literaturę można podzielić na tę dobrą i tę kiepską. Z powodów dla mnie niezrozumiałych ludzie dokonują tej segregacji na zasadzie, że to, co popularne jest złe, a to, co intelektualne – dobre. Jednocześnie wrzucają także literaturę młodzieżową do worka z napisem „zmarnowanie papieru”. Ja oceniam literaturę w kategoriach gatunkowych, targetowych i według jej przeznaczenia. Nie wątpię, że są tacy, którzy zabierają na wakacje „Ulissesa” czy „Łaskawe”, ale częściej od wymagającej intelektualnego zaangażowania lektury spotka się na plaży lekki romans albo thriller. I tutaj do gry wchodzi paranormalny romans, który stereotypowo kojarzy się z najniższym sortem jakościowym opowieści. Wyszłam z założenia, że tak wcale być nie musi. Fantasy z romansem może pozostać lekkie, a jednocześnie nieść za sobą ciutkę więcej, niż samą wartką akcję. I tak narodził się pomysł wykorzystania schematu paranormalnego romansu i uzupełnienia go o… No właśnie, co?
Kiedy powstawali „Skazani” pisałam pracę licencjacką dotyczącą Lilith w kulturze popularnej i mitologii hebrajskiej. Nie, to nie było tak. Zainteresowałam się mitologią hebrajską, bo wpadłam na pomysł pewnej historii (wykluwanie się „Skazanych”), ale porzuciłam ją, a potem powróciłam do tego tematu przy okazji licencjatu. Paranormalny romans wyszedł z tego, jakby przy okazji. Poza częścią teoretyczną musiałam napisać tę artystyczną. I pomyślałam: dlaczego nie? Mitologia hebrajska mnie intrygowała, pomysły same przychodziły, a była jednocześnie znana i nieznana. Bo chociaż Polska to państwo w dużej mierze katolickie, to mitologiczna strona tego tematu jest raczej niezgłębiana.
I tak narodzili się „Skazani”, wykorzystujący stare dobre elementy paranormalnego romansu oraz religijną historię (poza tym jeszcze parę innych aspektów wierzeń). Nie wierzycie? Wystarczy sięgnąć po „Mity hebrajskie” Roberta Gravesa. To wszystko gdzieś tam jest. 

I.C.: Czy może nam Pani wyjawić, ile tomów będzie zawierał cykl "Przed czasem "?
A.H.: Zaplanowałam serię na trylogię i z pewnością nie będzie dłuższa ☺

I.C.: Jak długo pisała pani "Skazanych" ? Pomysł na tę książkę był od początku taki sam, czy w trakcie koncepcja się zmieniała? 
A.H.: Gdyby wziąć pod uwagę czas zbierania materiałów, planowania fabuły i wszystkie przerwy, które sobie od nich robiłam, to bardzo długo. Samo pisanie w sensie uderzania palcami w klawiaturę zajęło mi około 3-4 miesięcy.
Ogólny koncept jest taki sam, jak w chwili, gdy napisałam pierwsze rozdziały. Niektóre fragmenty zmieniły tylko swoje miejsce w całości. Pewne drobnostki także przeszły transformację, ale nie były bardzo znaczące dla fabuły.

I.C.: Cofnijmy się do momentu, gdy rozpoczęła Pani przygodę z pisaniem pierwszej powieści. Jakie emocje Pani towarzyszyły?
A.H.: Myślę, że w dużej mierze chodziło o zabawę, ale czułam się też… niezwykła. Szczególnie pogłębiało się to wtedy, gdy rodzice, zwłaszcza tata, czytali moje teksty i pytali „skąd to się wzięło w twojej głowie?”. Wydawało mi się wtedy, że znalazłam swoje powołanie, ten ukryty talent, który każdy ma gdzieś w sobie. Tak naprawdę nie miało znaczenia, czy te pierwsze próby były dobre, czy nie. Ważne było to, że czułam, iż mają znaczenie; czułam dumę z siebie. Cieszyło mnie samo pisanie. To uczucie nie do wytłumaczenia, gdy widzisz powiększającą się ilość stron i uświadamiasz sobie, że wyszły z ciebie; że nie było żadnych namacalnych narzędzi; że nie zrekonstruowałaś, nie ułożyłaś, a stworzyłaś. Wiesz, że kiedyś wierzono, że słowo jest materialne? I ono dla mnie było materialne. Byłam bogata w słowa, w zdania, wersy, akapity i strony. I to jeszcze zanim otrzymałam pierwszy, sygnalny egzemplarz „Skazanych”, zanim poczułam jego wagę i postawiłam go na półce. 

I.C.: Zastanawia mnie czy Thilli - główną bohaterkę "Skazanych" - utworzyła pani na własne podobieństwo? Czym się różnicie, a co Was do siebie zbliża? 
A.H.: Wychodzę z założenia, że bohaterowie literaccy też żyją i żyją po swojemu. Może i na początku miałam na Thilli jakiś pomysł, ale po pewnym czasie wie się już, co bohater by zrobił, a czego nie. Thilli myślała jak ja przez kilka pierwszych stron, ale jej otoczenie było inne, więc bardzo szybko zmieniła emocjonalny kurs.
Nie zmienia to jednak faktu, że w niektórych momentach jesteśmy podobne. Nieświadomie albo podświadomie przelałam na nią swoje traumy i doświadczenia, chociaż nie w skali jeden do jednego. Thilli podjęła decyzje, których nie podjęłam ja; zrobiła kroki, do wykonania których mi brakowało odwagi. W ostatecznym rozrachunku, to chyba nie ja zainspirowałam ją, ale ona mnie.
A tak mniej depresyjnie, to obie bywamy przesadnie emocjonalne; najpierw gadamy, a potem myślimy; oraz zdecydowanie za dużo dzieje się w naszych głowach ☺

I.C.: Z utworzenia którego bohatera "Skazanych" jest Pani najbardziej dumna? 
A.H.: Och, to trudne pytanie. Osobiście darzę chyba największym sentymentem Stephena i Dianę. Tego pierwszego ze względu na uroczą fajtłapowatość, a drugą z powodu tajemniczości. Nie dajcie się zwieść, pani pedagog jeszcze sporo skrywa!

I.C.: Na ostatniej stronie książki umieściła Pani playlistę utworów, które towarzyszyły Pani podczas pisania. Czy muzyka jest dla Pani szczególnie ważna? 
A.H.: Muzyka pomaga mi wczuć się w nastrój. Zawsze przed pisaniem i w jego trakcie włączam odpowiednią playlistę. Mam jednak wrażenie, że kiedyś, gdy byłam nastolatką, uważałam muzykę za istotniejszą. Nie tylko budowała nastrój, ale i towarzyszyła nastrojom. Uspokajała albo pozwalała się wyżyć. Teraz nie słucham jej już tak dużo, jak kiedyś – nieustannie włączone utwory ograniczyłam do kilkunastu dziennie. To na pewno w dużej mierze wina trybu życia.

I.C.: W podziękowaniach wyczytałam, że to rodzice są Pani największymi fanami. Proszę opowiedzieć, w jaki sposób mobilizowali córkę?
A.H: Tata zawsze powtarza, że jest fanem numer jeden. Mama najczęściej jest… zdziwiona i mówi, że nigdy by czegoś takiego nie wymyśliła. Osobiście sądzę, że to nieprawda. Każdy, absolutnie każdy ma w sobie nieograniczone pokłady wyobraźni i kreatywności. Trzeba tylko pozwolić się im uwolnić.
Chciałabym napisać coś ładnego o tym, jak mnie mobilizowali, ale nie tak rzecz wyglądała. Byli raczej kompensatorami. Czasami po prostu musiałam się wygadać, zwerbalizować problemy fabularne, albo popsioczyć, że bolą mnie plecy od pisania. Wystarczyło wtedy podnieść słuchawkę i wykręcić numer, a Oni słuchali. Nawet, gdy po raz setny opowiadałam o tym samym.

I.C.: Gdzie najlepiej się Pani skupia podczas pisania: na świeżym powietrzu, w miejscu publicznym, a może w domu? 
A.H.: Piszę zazwyczaj w domu. Najlepiej jak nikogo w nim poza mną nie ma. Zdarza mi się jednak skrobnąć coś na wykładzie, siedząc w nocy na parapecie albo w rodzinnym ogrodzie. Spora część konceptualnej pracy powstała w bibliotece. To znaczy w pubie, który nosi nazwę Biblioteka. 

I.C.: Czy pisze Pani codziennie, czy na Pani jakieś dłuższe przerwy podczas pisania książki? 
A.H.: To okropne, co robię, ale zazwyczaj piszę falami. Rezygnuję ze wszystkiego innego i ograniczam sen do minimum. Gdy przeżywam tę fazę, wcześnie wstaję, robię sobie kawę i siadam do komputera. Spędzam przy nim nawet dwadzieścia godzin – zależy jak szybko przestaję rozumieć, co robię. Trudno jednak porzucić wyjątkowo wyczekiwane fragmenty. Toż to byłoby nieludzie tak odejść w trakcie punktu kulminacyjnego! Oczywiście ma to też złe strony, bo większość następnego poranka poprawiam tekst z poprzedniego dnia.
W czasie takim jak teraz, czyli natłoku recenzji i studenckiej sesji, piszę niewiele. Zapisuję tylko nagłe przemyślenia i zbitki wyrazowe, które mogłabym później wykorzystać, a które niespodziewanie pojawiają się w mojej głowie. Ale spokojnie, drugi tom już się pisze ☺

I.C.: Natłok recenzji? Widzę, że działa Pani na wiele frontów - pisanie, recenzowanie... Mogłaby Pani o tym opowiedzieć?
A.H.: Pisania nigdy nie zaczyna się od powieści, tak mi się przynajmniej wydaje. Ja zaczynałam od czytania, potem pierwszych prób literackich,a następnie krótkich form - nie tylko artystycznych, ale także użytkowych i informacyjnych. Dużo czytam i oglądam filmów, więc uznałam, że to dobry początek dla stworzenia recenzenckiego bloga. To też rozwijające, uczy panowania nad słowem. Choćby przez dyscyplinę, bo nie ma ani jednego dnia, w którym nie pisałabym jakiegoś tekstu recenzenckiego. Zaczęło się od REC-EN-ZEN'Ta, a później zostałam recenzentką filmidła, filmastera, secretum, a wreszcie redaktorką działu filmowego duzeka.pl Emotikon smileMoja działalność nie kończy się zresztą na pisaniu recenzji. Zdarza się, że prowadzę prelekcje na festiwalach filmowych albo wykłady tematyczne - o książkach, filmach, ale i problemach z kręgów literaturoznawczych oraz pokrewnych. Żyję słowem ☺Emotikon smile

I.C.: Co, oprócz pisania, lubi Pani robić w wolnym czasie? 
A.H.: W wolnym czasie? A co to? ☺
Jestem typem człowieka, który lubi brać na siebie więcej, niż jest w stanie udźwignąć (potem przyzwyczajam się do nadmiernego ciężaru). Już dawno pożegnałam się z wolnym czasem. I nie narzekam. Uwielbiam być zapracowana!
Gdybym jednak miała wolny czas, to chętnie wyjechałabym gdzieś na weekend. Albo wsiadłabym do mojego ukochanego auta i ruszyła na niemiecką autostradę.

I.C.: Założę się, że lubi Pani czytać. Kiedy zaczęło się to uzależnienie? Która powieść je zapoczątkowała? 
A.H.: Nie wiem, kiedy zaczęło się to uzależnienie, niestety. Na pewno czytałam jeszcze przed rozpoczęciem podstawówki, ale nie potrafię sprecyzować swojego wieku w tamtym okresie. Najwcześniejsze moje wspomnienia dotyczą serii o Filonku Bezogonku oraz bajki o kreciku. To była taka książeczka, w której można było przepychać kartonikowego kreta przez kolejne strony. Zwierzak szukał swojego łóżeczka. Czytałam tę bajkę bratu. Oboje byliśmy bardzo młodzi.
Pierwszymi książkami, które zrobiły na mnie wrażenie były: „Przygody trzech detektywów” Hitchcocka, powieści Curwooda oraz „Monstrrrualna erudycja” i „Strrraszna historia”. W szkole podstawowej pokochałam też historie Tomka Wilmowskiego autorstwa Alfreda Szklarskiego. 
Powtarzam również wszem i wobec, że jestem dzieckiem „Harry’ego Pottera”. ☺

I.C.: A po jakie książki obecnie najchętniej Pani sięga? 
A.H.: Te, które są pod ręką ☺ Czytam wszystko, chociaż oczywiście prym wiedzie fantasy. Ostatnie książki, które zrobiły na mnie spore wrażenie to „Dopóki nie zgasną gwiazdy” Piotra Patykiewicza oraz „Przeklęci” Joyce Carol Oates. Obie w zupełnie inny sposób.

I.C.: Jakie jest Pani motto życiowe?
A.H.: Chyba: „Jest dobrze, ale może być lepiej”. Ale staram się z tym walczyć ☺

Ogromnie dziękuję za udzielenie wywiadu! Nie ma Pani pojęcia, jaką radość sprawiła mi Pani tak obszernymi odpowiedziami! ♥

Mam nadzieję, że udało Wam się poznać panią Alicję bliżej. Ze swojej strony mogę Wam powiedzieć, że jest Ona ogromnie sympatyczną osobą! Jeśli Wasza ciekawość nie została jeszcze zaspokojona, zachęcam do napisania do samej autorki :) E-mail: officialalicehill@gmail.com . Zapraszam również na jej profil na Facebooku.

Przy okazji, chciałam przypomnieć, że na moim blogu wystartowała akcja Book Tour. Dlaczego jest tak mało chętnych? :(

Jeszcze raz zachęcam do przeczytania książki pani Alicji! A ja z niecierpliwością czekam na drugi tom^^
Czytelniczego wieczoru życzę ♥
Isabel ♥ 


26 komentarzy:

  1. Jeju, naprawdę Alice Hill jest przesympatyczna :) Wywnioskowałam to z jej wypowiedzi i nie wiem, czemu jeszcze nie czytałam Skazanych :P

    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jak najprędzej zabieraj się za jej książkę! Warto: )

      Usuń
  2. Nie, no to naprawdę polska autorka? :) Muszę przeczytać, pani Alicja wydaje się bardzo miła.
    Pozdrawiam

    withcoffeeandbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję Ci że miałaś okazje przeprowadzić z nią wywiad ;) Wydaje się ona bardzo miła i może kiedyś sięgnę po "Skazanych".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Panią Alicją piszę na Facebooku i naprawdę bardzo ją polubiłam. Zachęcam do skontaktowania się z nią <3

      Usuń
  4. Gratuluję tak bardzo udanego wywiadu ! Pani Alicja jest naprawdę przesympatyczna, a jej optymizm, aż wylewa się z jej odpowiedzi. :) Wchodzę tu do Ciebie i na instagrama zaglądam i powiem Ci, że czuję się zachęcona do przeczytania powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam ani o autorce, ani o "Skazanych", ale po tym wywiadzie na pewno się skuszę ;) Bardzo fajny pomysł z wywiadami! :)
    Pozdrawiam!

    coffeethebook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wywiad, przyznam się, że jedynie raz słyszałam o autorce książki, pamiętam jednak, że recenzja jej powieści, którą czytałam była niezwykle pozytywna, z chęcią więc spróbuję.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o książce tej pani, jednak nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać. Jednak autorka wydaję się być bardzo sympatyczną i pełną energii osobą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę świetny wywiad :) Fajne i przemyślane pytania.

    Pozdrawiam :)
    http://perypetieoliwii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Super wywiad :) Fajnie, że miałaś okazję przeprowadzić taki wywiad :P

    http://bookocholic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Po wywiadzie wydaje się, że jest to bardzo miła osoba :) Nie wiem czemu jeszcze nie przeczytałam skazanych. W najbliższym czasie to zrobię!
    Pozdrawiam serdecznie!
    Fanny http://buszujacawsrodksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Powieści nie czytałam, ale wywiad czytało się bardzo miło :) Widać, że autorka jest sympatyczna :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciągle się zastanawiam nad przeczytaniem "Skazanych" a Alice Hill wygląda na przemiłą osobę :)
    BTW- gratuluję tylu obserwacji- przed chwilą się kapnęłam, że Cię nie obserwuje ( co? Myślałam, że tak! ) więc już nadrobiłam ten błąd =D
    Czekam na kolejną recenzję :)
    Pozdrawiam ;)
    zaczytana-w-krainie-ksiazek.blogspot.com
    P.S Niedługo będę robić na blogu kolejny tag - i coś mi się zdaję, że Cię otaguje 3:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wywiad bardzo zachęcił mnie do przeczytania książki, więc już dodaję na listę książek do przeczytania! :D Gratuluję tylu obserwacji i tego, jak daleko zaszłaś :D

    ocean-slow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Sprawia wrażenie bardzo sympatycznej i mądrej kobiety;)

    www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Gratuluję wywiadu, jest naprawdę profesjonalny :)
    Powinnaś zostać dziennikarką, jestem za tym pomysłem :)
    pani Alice to bardzo sympatyczna i przemiła osoba, przeczuwam
    ze ma wielki talent i głowę pełną kreatywnym pomysłów :)
    muszę siegnąć po skazanych, teraz to już bez dwóch zdań! :)
    pozdrawiam cieplutko myszko :*
    ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapominałam dodać kochana Isabel że masz przecudowny wygląd bloga :)
      może i jestem stara, ale tak między nami to uwielbiam my little pony :)
      a Rainbowdash to jedna z najlepszych postaci <3

      Usuń
  16. Wbjam dziś do empika :)
    Jak dodałaś tę strzałkę na dole?
    Pozdrawiam!
    Muminek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, i jeszcze jedno - czy wiesz może, czy jeszcze kiedyś/teraz jest organizowana taka "wymiana" ? :D

      Usuń
  17. Już to komentowałam, ale cóż...

    nominowałam Cię do tagu na moim blogu! :D
    bookocholic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Gratuluję wywiadu! Jest świetny!

    Pozdrawiam :*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny wywiad. Wygląda na to, że autorka jest ciepłą i przemiłą osobą. Skazanych jeszcze nie czytałam, ale muszę to jak najprędzej nadrobić!

    Galeria Książek

    OdpowiedzUsuń
  20. Gratuluję wywiadu! Szczęściara :D
    Muszę kupić tę książkę w najbliższym czasie! :D

    Pozdrawiam, Lucy :*
    http://zeglujacmiedzysnami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. więcej wywiadów!!! <3 <3 <3

    Twoja wierna czytelniczka :p <3

    OdpowiedzUsuń

Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy