poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Jakie TAJEMNICE skrywają PIELĘGNIARKI?

Nie da się ukryć, że zawód pielęgniarki to niezwykle istotna i ciężka zarówno fizycznie, jak i psychicznie praca, lecz niewiele osób tak właściwie zdaje sobie z tego sprawę. Przyznaję, sama nie wiedziałam o niej wiele, dopóki moja mama nie zaczęła pracować w tym zawodzie. Cieszę się, że w ostatnim czasie pojawia się dosyć sporo książek na ten temat i społeczeństwo może dowiedzieć się, z czym to wszystko się wiąże. Jakie są dobre, a jakie złe aspekty tej pracy, jak wygląda codzienność tych kobiet.

Tajemnice pielęgniarek to krótko mówiąc zbiór rozmów z pielęgniarkami. Każda z nich jest inna: pracują na różnych oddziałach, mają kilku lub kilkunastoletnie doświadczenie, kochają swoją pracę lub czują się wypalone i wykorzystywane przez państwo. Ta różnorodność jest niesamowita i pozwala zobaczyć całą sytuację z różnych punktów widzenia.

Zarówno żołnierz, jak i pielęgniarka otoczeni są śmiercią, różnica polega na tym, że
jedno walczy o własne życie, a drugie o cudze.

Marianna Fijewska to dziennikarka, która zdecydowała się, by napisać książkę, która odpowie na pytanie: Kim jest polska pielęgniarka? Zadanie to nie było proste. W ciągu 12 tygodni przeprowadziła wywiady z ponad 50  kobietami. Mimo że każdej zadawała te same pytania, odpowiedzi bardzo się różniły - każda skupiała się na innym, najważniejszym dla niej samej temacie: jedna mówiła o roszczeniowości pacjentów, druga o ich wdzięczności i wspaniałości, trzecia narzekała na niskie zarobki, czwarta na inne pielęgniarki, które narzekają na niskie zarobki, piąta wychwalała lekarzy, a szósta nazywała ich zboczeńcami, siódma podkreślała, jak ważna jest edukacja, a ósma wyśmiewała tytuły naukowe. Im dłużej Marianna Fijewska z nimi rozmawiała, tym bardziej ich obraz się rozmywał. Już myślała, że w życiu nie dowie się, kim są właściwie te kobiety.

Po głębszych obserwacjach odkryła jednak kilka wspólnych cech. Pierwsze, co zanotowała to "Spojrzenie", bo wszystkie, z którymi się spotkała miały zmęczone oczy, spowite siateczką popękanych naczynek. Następne - "Kobiecość", bo w ich głosie było słychać urokliwą, wdzięczną miękkość. "Przekleństwa", bo większość z nich tym miękkim głosikiem cholernie klęła. "Gadatliwość", bo gdy zaczynały mówić, nie mogły skończyć. "Wrażliwość" - tu autorka przyznaje, że dziennikarz wrażliwego rozmówcę poznaje po pozornie niewiele wnoszących szczegółach, zawartych w jego wypowiedzi. I ostatnie - "Hardość", którą było widać w pewnym siebie chodzie, w zmarszczonych brwiach i specyficznie zaciśniętych szczękach.

Z czasem obraz pielęgniarek stawał się na tyle wyrazisty, że krótka odpowiedź na pytanie, kim są, wreszcie nabrała kształtu: 
pielęgniarki to kobiety, które walczą i dźwigają w samotności.

Książka ta pozwala w szerszej perspektywie spojrzeć na opisywany zawód, co jest naprawdę niezapomnianym przeżyciem. Pozwala rozeznać się po różnych oddziałach, wysłuchując historii wielu pielęgniarek - często są wzruszające, skłaniające do refleksji, ale zdarzają się i te zabawne. Różnorodność jest naprawdę olbrzymia. Czytałam z zapartym tchem, nie mogąc się doczekać każdej następnej!

Co mnie odrobinę martwi to to, że większa część tej książki poświęcona jest zarobkom pielęgniarek. Nieraz złapałam się za głowę, jak niskie były ich pensje!! Z doświadczenia mojej mamy wiem, że teraz jest już trochę lepiej i chwała Bogu, bo gdy czytałam o pensji 720zł za pełnoetatową pracę na OIOMie, to nóż w kieszeni się otwiera! To przykre, że wiele pielęgniarek czuje się wypalone przez to, jak ciężką pracę wykonują, a jak społeczeństwo jest wobec nich niewdzięczne. Ciekawym zjawiskiem jest też to, że lata temu profesja ta była pochwalana i miała pewien prestiż, a już jakiś czas temu zaczęła być lekceważona i niedoceniana. Uważam, że to powinno się zmienić. Nie mówię, że teraz mamy składać pokłony w ich stronę i wychwalać każdy ich ruch. Chodzi o zwykłą ludzką wdzięczność i uprzejmość skierowaną w ich stronę, na którą zdecydowanie zasługują. Moja mama nieraz opowiada, jak pacjenci nawet nie powiedzą słowa, że zostali wypisani przez lekarza i wychodzą do domu - za opiekę nad nimi pielęgniarki nie zasługują na dziękuję czy nawet do widzenia? Przyznajcie, że to okrutne.

Jeśli wybierasz pielęgniarstwo z przypadku, jesteś przegrany. To cholernie trudny, odpowiedzialny i mało płatny zawód. Trzeba być pojebanym, by się na niego zdecydować.
To czemu ty się zdecydowałaś?
Bo wiem, że chcę i muszę to robić. (opowiada historię pewnego pacjenta, który był w bardzo ciężkim stanie, lecz udało się go uratować i po jakimś czasie przyjechał rozradowany do szpitala spytać, co u nich słychać) Czasem masz zgon za zgonem, a czasem się zaprzesz i uratujesz kogoś, kto był już właściwie martwy. Takich chwil nie doświadczysz w żadnym innym zawodzie.

Pewna pielęgniarka z 26-letnim stażem na oddziale chirurgii dziecięcej w szpitalu publicznym w woj. Mazowieckim przyznała, że akurat ona nie ma problemów z pieniędzmi - widzicie, jak różnorodne jest to środowisko? Ale dotyka ją co innego:

Nie mam problemów ekonomicznych. Zarabiam 4600 zł brutto i uwielbiam to, co robię. Ale mam problem z tym, jak mój zawód jest traktowany w społeczeństwie. Kiedy w nowo poznanym towarzystwie mówię, że jestem pielęgniarką, zazwyczaj zapada cisza. Wyczuwam dystans ze strony ludzi zadowolonych, że pracują w korporacjach, tak jakby czuli, że siedzą przy stole z kimś gorszym. Nowe pokolenie pielęgniarek robi, co może, by społeczeństwo zaczęło postrzegać ten zawód jako godny. Dawniej wpajano nam, że jesteśmy tylko pomocą lekarską i niestety to przekonanie do dziś pokutuje w świadomości społecznej, a brak szacunku razem z nim.

Wiadomo, że nie każda pielęgniarka to kobieta o złotym sercu, która z troską i uśmiechem zajmuje się zdrowiem i komfortem pacjentów. Jak w każdej profesji znajdą się przypadki osób, które przepracowały lata, widziały swoje i stały się przez to zgorzkniałe i nieczułe. Jest to syndrom wypalenia zawodowego. Wszystko przez to, że w ich pracy nie brak przewlekłego stresu i napięcia. Pełno jest strasznych, traumatycznych momentów, a często brakuje im wsparcia rodziny, bo nie da się do końca zrozumieć tych kobiet, gdy nie przeżyje się tego, co one. Poza tym nie mają pomocy psychologa - często same nie chcą do niego iść, bo nie wiedzą, jak to istotne i jak takie przepracowanie traumy mogłoby im pomóc, znacząco wpłynąć na życie i zabrać wiele ciężaru z barków.

Może niech pani tego nie pisze, ale po kilku latach śmierć powszednieje. Ktoś powie, że mamy znieczulicę. Bo mamy, ale jak tu nie mieć, gdy człowiek cały czas jest otoczony śmiercią i wypadkami? Jakbym brała nieszczęście każdego pacjenta do siebie, zwariowałabym.

Po każdej śmierci następuje głucha cisza. Wszyscy milkną i nawet dźwięki wydawane przez maszyny medyczne nagle stają się zupełnie niesłyszalne. Czasem ma się wrażenie, że w pomieszczeniu jest jakiś duch.

Tajemnice pielęgniarek to przepiękna książka przede wszystkim dlatego, że jest prawdziwa. Wywiady są autentyczne, a słowa kobiet, o których czytamy doskonale nakreślają obraz tego, jak tak naprawdę wygląda ich codzienność - choć nie zawsze dostajemy konkretne informacje na tacy, ponieważ u każdej pielęgniarki wygląda to inaczej. Mimo to wiele je łączy, przede wszystkim chęć niesienia pomocy ludziom. Ich praca jest ciężka, wymagająca fizycznie i psychicznie i zasługująca na szacunek i docenienie ze strony społeczeństwa. Uważam, że zdecydowanie warto poznać ich historie. Warto wziąć pod uwagę też to, że aktualnie pielęgniarki są na wagę złota, ponieważ jest ich coraz mniej. Powinniśmy zachęcać młode dziewczyny, by decydowały się pokierować swoje ścieżki zawodowe właśnie w stronę tego pięknego, lecz często niewdzięcznego zawodu. Inaczej będzie coraz gorzej i ciężej pod tym względem w naszym kraju.

 A co spowodowało, że pani stała się pielęgniarką?
Jako nastolatka miałam wypadek na nartach. W wyniku urazu nogi trafiłam do szpitala i leżałam tam dosyć długo, obserwując przy okazji nieznaną rzeczywistość. Spodobała mi się praca pań w czepkach i białych fartuchach. Pomyślałam, że to piękny zawód i ja też chcę go wykonywać. Moja mama bardzo wspierała mnie w tej decyzji. Chyba czuła, że to miejsce, w którym powinnam się znaleźć.


Wierzysz, że świat jest bardziej dobry, czy bardziej zły?
Bardziej dobry.
Mimo tego, z czym mierzysz się w pracy?
 Pewnie! To jest największa wartość bycia pielęgniarką - obserwujesz potwornie ciężkie momenty w życiu swoich pacjentów i siłą rzeczy odnosisz je do siebie. Zaczynasz rozumieć, co jest naprawdę ważne i bardziej doceniasz wszystko, co masz. Z perspektywy szpitalnych korytarzy widzisz zupełnie inny świat. Ten prawdziwy.

***



Co myślicie o książkach na takie medyczne tematy? Wiecie coś na temat zawodu pielęgniarki? Zachęciłam Was do tej książki?
// Iza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy