sobota, 25 stycznia 2020

Back to 2019 //

Mam jakąś ochotę na nostalgiczny powrót do tego, co się działo w 2019, trochę powspominania. Swoiste rozważenie tego, co doświadczyłam, czego się nauczyłam i co pokazał mi ten czas w życiu. A działo się naprawdę sporo i ten rok był dla mnie jak karuzela bez trzymanki, autentycznie. 

Zastanawiałam się, jak to wszystko poukładać, żeby miało to jakiś sens. Od razu powiem, że wszystko, co tu napiszę będzie na maksa szczere, ale najprawdopodobniej nie napiszę o całej prywacie, bo jednak niektóre rzeczy warto zostawić dla siebie, wiadomoo ;P Sama nie pamiętałabym tych różnych szczegółów jak coś - po prostu mam w ręce pamiętnik, który w 2019 prowadziłam w miarę regularnie, więc jest mi znacznie łatwiej.


- Styczeń -
Zaczął się od Sylwestra w małym gronie znajomych - Oliwia, Patrycja i Paulina, pozdrawiam i dzięki za ten wieczór. Pamiętam, że miałam wtedy fazę na bycie fit i razem z Oliwią zdecydowałyśmy się na zdrowe jedzenie i wino, ale dziewczyny przyniosły ciasta i chipsy i zgadnijcie co w końcu jadłyśmy, tak jakoś wyszło ;P 
W styczniu obiecałam sobie, że będę regularnie blogować i faktycznie wstawiłam aż 9 postów, co okazało się być rekordem całego tego roku. Ale jestem z nich bardzo zadowolona, bo są też bardzo dopracowane i starałam się, sprawiało mi to też sporą frajdę - link do wszystkich. Obejrzałam świetny film Amelia, który do tej pory jest dla mnie bardzo ważny i wciąż robi wrażenie swoją unikatowością. 
Z mojego pamiętnika dowiedziałam się, że 2 stycznia spadł śnieg, super! Tęsknię za nim. Ogólnie to była dość zimna zima i taka, jaka powinna być.
Udzielałam się w wolontariacie na świetlicy środowiskowej, gdzie poznałam bardzo sympatyczne dzieci. Pomagałam też w angielskim chłopcu, który chodził do piątej klasy, niczym doświadczona korepetytorka, fajne doświadczenie. W szkole było dużo nauki biologii, bo to jednak druga klasa i rozszerzenie - strasznie marudzę na to w pamiętniku i zastanawiam się po co chodzę na ten przedmiot hah - teraz raczej nie żałuję.
Ogólnie oprócz tego, że dużo jadłam (w tym roku naprawdę dużo przytyłam) to też sporo chodziłam i zaliczałam długie spacery ze znajomymi w pięknej zimowej aurze, osiemnastka Michasi.
Był też WOŚP, na którym zebrałam z moimi towarzyszami do puszki 1170,99zł, z czego byłam zachwycona.
Dowiedziałam się, że puzzle 1000 elementów jednak nie są takie proste, Lalka to świetna książka, łatwiej się tyje niż chudnie, a pielęgniarki to kobiety godne szacunku.

- Luty -
W ferie zimowe, o których jest osobny post pracowałam w InterMarche na dziale piekarni, co mi się w sumie całkiem podobało i było to ciekawe doświadczenie. W tym miesiącu miałam mnóstwo okropnych dołków, bardzo ponury nastrój, czułam się fatalnie, starałam się jednak jakoś trzymać, żyć, być dobrą przyjaciółką i jakoś się starać i nie poddawać. Obejrzałam piękny i inspirujący film Cuda z nieba, o którym też pisałam. Zaczęłam się bardzo mocno oddalać od kuzynki, która była jednocześnie bliską przyjaciółką - na ten moment jestem w szoku, jak bardzo od tamtego czasu nie mamy kontaktu.
Zgubiłam pierścionek w kościele, kupiłam sobie kolczyki, które już dzień później mi się nie podobały, spotykałam się z rodziną z Norwegii, bawiłam się na osiemnastce, był świetny tłusty czwartek, piłam dużo coli zero i wkuwałam biologię, a i tak zawsze dostawałam max 3 xd

- Marzec -
Byłam na osiemnastce Janka, super się bawiłam. Potem była kolejna u Pauliny, następnie u Julki - mogłam się wykazać jeśli chodzi o robienie prezentów i ogólnie wybawić się.
Wciąż bulwersowałam się biologią i matmą. Ogólnie zaczynał się Wielki Post i bardzo chciałam mieć jakieś motywujące postanowienie, ale nie do końca wyszło.. Chodziłam jednak czasem na Drogi Krzyżowe. Miałam bardzo dziwaczne sny, czytałam Girl Online po angielsku, byłam bardzo krytyczna wobec siebie i brakowało mi pewności siebie, pojechałam na Uwielbieniową Łódź Ratunkową, co trochę podniosło mnie na duchu. Zdałam sobie też sprawę z tego, jak bardzo jestem sentymentalna i wrażliwa, byłam zakochana i ogólnie wiecie jak to jest. W tym okresie bardzo żałowałam zmiany szkoły, chciałam wrócić do poprzedniej, dużo płakałam, obwiniałam się i ogólnie byłam bardzo krucha psychicznie. 

- Kwiecień -
Rozchwianie emocjonalne i uczuciowe. 
Zaczęłam pracę w budce z lodami, ekscytowałam się zawodem pielęgniarek, kupiłam bluzkę z Gwieździstą Nocą Van Gogha, którą zachwycałam się dość długo, cieszyłam się piękną pogodą, odbywał się strajk nauczycieli, poznawałam sporo ludzi, moja mama kupiła sobie samochód, a ja utopiłam telefon w toalecie... Sporo się spóźniałam i byłam wyjątkowo nieogarnięta, zawiedzona sobą. Była Wielkanoc, bierzmowanie mojej siostry, różne dziwne przygody w pracy.

-Maj -
Kilka razy biegałam, dużo czasu spędzałam na świeżym powietrzu, jeździłam rowerem, urządzaliśmy grille z rodziną, zastanawiałam się nad kupieniem nowego telefonu, bo naprawa tego zalanego ip6s średnio się opłacała (koniec końców wróciłam do starego 5s, pechowiec). Bawiłam się na świetnej osiemnastce Patrycji i równie niezapomnianej osiemnastce Natalki. Dostałam w pracy pierwszy mandat od sanepidu za jakieś pierdoły, które nie zależały ode mnie, ale szef sam to opłacił. Miałam dużo marzeń, próśb do losu i melancholijnych myśli. Przeczytałam najpiękniejszą książkę, która wycisnęła ze mnie łzy jak z gąbki, czyli Twoje fotografie, które recenzowałam tylko na Instagramie i zrecenzowałam biografię Jobsa. Miałam spore problemy z rodzicami, szczególnie z mamą. 

- Czerwiec -
Nie działał mi laptop, więc korzystałam z komputera w bibliotece. Moje poczucie własnej wartości fizyczne i psychiczne wynosiło -1000, ale starałam się dużo wychodzić z domu ze znajomymi (naprawdę częściej byłam poza domem niż w domu, trochę zawaliłam szkołę) i pamiętać, że niedługo wakacje, by temu choć trochę zaradzić. Nadeszło wytęsknione zakończenie roku, spędziłam tydzień w Bułgarii, kraj tak średnio mi się spodobał, ale to był mój pierwszy lot samolotem, więc spoko. Ogólnie mam mnóstwo pustych miejsc w kalendarzu w tym miesiącu pewnie przez to, że sporo pracowałam, łamałam się i naprawiałam psychicznie, żyłam jakoś tam sobie i zapominałam dużo pisać ;P

- Lipiec -
Powrót z Bułgarii, powrót do budki z lodami i znajomych. Zrobiłam Bucket List na wakacje, które w sumie całkiem mi wyszło, bo robiłam mnóstwo fajnych, ciekawych rzeczy, te wakacje należały raczej do udanych. W pracy spotkała mnie i koleżankę bardzo przykra sytuacja, która sprawiła, że przestałam bezkrytycznie podchodzić do ludzi i zaczęłam trzymać dystans, by się nie zawieść. Oddałam bardzo dużo korków, które moja mama zbierała od koleżanek i u nas w domu dla pana, który potrzebuje pieniędzy na leczenie córki - polecam zbieranie korków, bo nas to nic nie kosztuje, a innym możemy bardzo pomóc. Miałam obsesję na punkcie muzyki Billie Eilish. Przemyciłam na jedną noc małego szczeniaczka, który był na działce u mojego taty, żeby przekonać się, jakby to było mieć pieska, ale po jednej nocy przypomniała o sobie moja alergia i niestety ze łzami w oczach (dosłownie xd) musiałam pozwolić, by wrócił na swoje miejsce, futrzane zwierzątka nie są mi pisane... A ten piesek był taki kochany, tak mi było przykro, że nie mogę się nim opiekować :((
Obejrzałam drugi sezon Stranger Things i uwielbiam ten serial, totalnie. Dużo jeździłam na rowerach - zwykłym i wodnym ;P, zaliczyłam zbieranie borówek, ale to jednak nie dla mnie hah i inne różne rzeczy, które robi się latem.

- Sierpień -
Pracowałam przez kilka tygodni jako opiekunka dla pani chorej na stwardnienie rozsiane. Wiecie, byłam bardzo zafascynowana pracą pielęgniarek, ale musiałam najpierw sprawdzić, czy rzeczywiście ja się nadaję do tego rodzaju pracy. I po tym wszystkim jeszcze bardziej podziwiam i szanuję ten zawód, pracę opiekunek socjalnych, medycznych, rehabilitantów i wszystkich innych powiązanych z medycyną. Było to dla mnie dość ciężkie psychicznie i nie wiem czy chodzi tylko o to, że jestem jeszcze za młoda, by oglądać osoby, które nie mają władzy nad własnym ciałem, płaczą z bólu, muszą być zależne od swojej opiekunki, która wiele dla nich znaczy, czy zwyczajnie nigdy nie będę na coś takiego gotowa... Moje przyjaciółki i ówczesny chłopak dostrzegli, że niezbyt korzystnie wpływało na mnie to zajęcie, bo bardzo szybko stałam się zmęczona, jakby ciążył na mnie jakiś wielki ciężar. Szczerze jest mi wstyd, że nie wytrzymałam tam dłużej niż kilka, chyba niecałe 3 tygodnie, ale wiele rzeczy mi to zajęcie uświadomiło, było to bardzo wartościowe doświadczenie, dzięki któremu mogłam odkryć nieco samej siebie i znaleźć własne granice.
Montowałam też filmik z Bułgarii i aktualnie bardzo mi przykro, bo zgubiłam wszystkie pliki z niego, nie da się już tego odzyskać, a wyszło mi naprawdę super i wiele znaczyły dla mnie te nagrania :( Teraz staram się być choć odrobinę ostrożniejsza i wszystko sto razy sprawdzać.
Zostałyśmy z moją mamą oszukane przez właścicielkę sali, na której miałam mieć osiemnastkę, bo pani ta zapisała dwie imprezy na jeden wieczór, co byłoby absolutnie nierealne... Nie wzięła numeru od tej drugiej, więc szukałyśmy jej na własną rękę, a gdy się nie udało zwyczajnie zrezygnowałyśmy, nie usłyszawszy nawet szczerych przeprosin i zarezerwowałyśmy zupełnie inną salę.
Oglądałam Black Mirror, byłam na koncercie mojego ukochanego Cavetown w klubie Proxima w Warszawie, zwiedziłam z przewodnikiem zamek we własnym mieście i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, zajęłam się organizacją mojej imprezy urodzinowej. Ostatni dzień sierpnia świętowałam na dwóch osiemnastkach moich przyjaciółek - Justyny i Natalii.


- Wrzesień -
Rozpoczęcie roku w mojej szkole było równo 1 września, czyli w niedzielę. Zaczęło się wstawanie do szkoły, czego mój organizm nie potrafił ogarnąć, miałam problemy ze snem i ogólnie gorzej funkcjonowałam. Na pocieszenie osiemnastka Beaty, Dominika, Oli i Pauliny, wszystkie na swój sposób fajne i wyjątkowe. Zapraszałam też ludzi na moją własną imprezę z okazji wkroczenia w pełnoletniość, a także intensywnie szukałam odpowiedniej sukienki. Dużo też myślałam o zrobieniu sobie tatuażu, inspirowałam się wzorami różnych artystów, by odkryć, co rzeczywiście pasuje do mnie. 
W tym miesiącu 'oficjalnie' zaczęłam chodzić z chłopakiem, którym spotykałam się od końca lipca. Przyniósł bukiet róż, pięknych róż, ale było ich 10, co podobno jest jakimś przesądem nieszczęścia i śmierci, dzięki xd Zgodziłam się, bo naprawdę dobrze spędzałam z nim czas i choć nie czułam się w nim zakochana to stwierdziłam, why not, typowa ja. Byłam na dwóch dniach Święta Kwiatów i Owoców, gdzie posłuchałam Grzegorza Hyżego, Kamila Bednarka, Piotra Cugowskiego i moich ulubionych Poparzonych Kawą Trzy.
Miałam ataki paniki, że moja osiemnastka okaże się jedną wielką klapą. Bardzo przeżywałam to, żeby wszystko było w porządku, by ludzie dobrze się bawili i ogólnie robiłam sobie wielki stres z tego powodu. W tym okresie próbowałam swoich sił w pisaniu wierszy, ale to tylko dla siebie, by wyrzucić emocje.
Nie wiem czy to ważne, ale kupiliśmy w domu nową lodówkę xd Pisaliśmy w szkole wiele matur próbnych, a psychicznie czułam się coraz lepiej, spędzałam dużo czasu z K, mój laptop znów działał i okazało się, że instax, którego miałam i sądziłam, że jest zepsuty (co było strasznie stresujące) tak naprawdę działał, zepsułam tylko wkłady i dlatego zdjęcia się nie robiły xd Teraz mam natomiast dwa, bo drugiego dostałam na urodziny.. ale uwielbiam to urządzenie, mimo ceny wkładów do niego.
Miałam olbrzymią fazę na piosenkę Spragniony Kamila Bednarka z Igorem Herbutem, coś pięknego. Przywiozłam długopisy strzykawki z Łódzkiego Salonu Maturzystów i udało się znaleźć sukienkę na 18.

- Październik -
Moja osiemnastka okazała się tak przypałowa jak ja, więc wszystko się zgadzało, każdy mój gość to potwierdzi xd Tego dnia bardzo bolał mnie ząb, ale w południe przed imprezą udało się dostać do dentysty i to naprawić. Koniec końców świetnie będę wspominać ten wieczór. 
Ogólnie w tym roku robiłam dla przyjaciół filmy z życzeniami urodzinowymi i super się bawiłam przy tym, sama też dostałam własny, dziękuję Karolina^^
Z najważniejszych rzeczy, które zmieniły się po skończeniu 18-stu lat - założyłam konto w banku, brałam udział w wyborach i mogę odbierać Damianka z przedszkola i sama chodzić do lekarza. No dobra, i na legalu kupować alkohol xd
Zaczęły się też próby do poloneza. Przez długi czas okropnie się tym stresowałam, ale koniec końców będę wspaniale wspominać, może powinnam pobawić się w taniec towarzyski? Żartuję, chodzi raczej o sam klimat takiego poloneza i świadomość, że już niedługo najważniejszy egzamin.
Zrobiłam sobie hybrydy sama po raz pierwszy, zagłosowałam w wyborach!, byłam na kolejnych osiemnastkach, poznałam wielu świetnych ludzi, miewałam lepsze i gorsze chwile, kilka razy byłam na siłowni, stresowałam się studniówką i tym, kogo wziąć na osobę towarzyszącą, obejrzałam Jokera, robiłam sporo zdjęć Instaxem, bawiłam się w przyklejanie tymczasowych tatuaży, pierwszy raz byłam na masażu, przeziębiłam się po saunie, ogólnie sporo różnych rzeczy.

- Listopad - 
Wszystkich Świętych spędziłam chora w domu, na cmentarz wybrałam się dopiero w Zaduszki. Byłam ogromnie zachwycona zbiórką na dzieci w Kenii, którą organizowali ludzie z Fundacji Siewców, naprawdę piękna sprawa. Uwielbiam brać udział w takich cudnych inicjatywach. Zapisałam się też na tatuaż i docelowo zrobiłam nawet dwa, oba dość małe i bardzo minimalistyczne. O nich może jeszcze kiedyś napiszę osobny post, w którym opowiem też pewną przygodę z tego dnia, szalone wspomnienia... przypadkiem ominęłam przez to też jedną próbę poloneza ;p Przeczytałam Dygot Małeckiego, robiłam jakieś głupie rzeczy typu przewracanie się na schodach (przypadkiem!), powtórnie zobaczyłam Amelię i wciąż doceniam bardzo, tak samo jak Osobliwy dom pani Peregrine. Zaniosłam prezent dla dzieci ze świetlicy środowiskowej i niczym pełnoprawny dorosły człowiek oglądałam bajki Disneya - Vaiana i Zaplątani, ale też trochę innych filmów (też postaram się zrobić osobny wpis o nich^^). Utwierdziłam się w przekonaniu, że kluby to nie moje ulubione miejsce na świecie, smuciłam się, że nie mogę jeszcze mieć prawa jazdy, zrobiłam hybrydy komuś innemu niż sobie po raz pierwszy i nawet wyszły, obkleiłam z nudów cały pokój zdjęciami i uwielbiam to. Zerwałam z chłopakiem, bo nie potrafię udawać uczuć. Byłam u dentysty, gdzie wydałam fortunę za leczenie kanałowe, pisaliśmy kolejne próbne matury w szkole, zaczęłam pisać własną historię, jeśli się zmotywuję to może będzie z tego jakaś książka, who knows? Kraina lodu 2 <33, Viki Gabor z Superhero wygrywa JESC <333, pierwszy raz poszłam na zajęcia z rysunku i było nawet fajnie, zostaję przy tym^^ Kupiłam sobie czytnik ebooków, bo moje półki już nie mieszczą książek i byłam na kolejnej, już ostatniej w tym roku, świetnej osiemnastce.

- Grudzień -
Zjadłam z Nati Vege Drwala w Mc i okazał się być super. Totalnie nie podobała mi się lektura Ferdydurke, a Behawiorysta Mroza dla kontrastu mnie zachwycił, potem Mikołajki w szkole. Oglądałam dużo memów na poprawę nastroju, tęskniłam za śniegiem, byłam przerażona moimi ocenami z matmy (nadal jestem), więc zaczęłam chodzić na korepetycje, bardzo chciałam oddać krew, ale nie mogłam, bo jest zanieczyszczona lekami...  Odwiedziła mnie koleżanka z Warszawy i spędziłyśmy razem super czas. Przestałam się stresować polonezem, a zaczęłam nim cieszyć, finally. Kupiłam soczewki, bo znudziły mi się okulary.
Potem wiadomo, przygotowywanie się do Świąt i tak dalej, upiekłam cztery ciasta i babeczki. Wigilia minęła bardzo miło, pierwszy dzień Świąt był ok, ale drugi chciałabym wykreślić z pamięci z kilku powodów. Sylwester natomiast był cudowny, świetnie się bawiłam i pięknie zamknęłam 2019 rok z super ludźmi.


***

Zostawiam sobie tutaj ten post jako pamiątkę, streszczenie minionych 365 dni. Mimo najróżniejszych niepowodzeń to był bardzo ciekawy rok. 
Love, Iza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy