Dzisiejszy post pisałam na kilka podejść, bo przeczytacie w nim o trzech filmach. Gdy obejrzałam jeden, napisałam o nim akapit, potem kolejny i jeszcze jeden. W sumie trzy, chociaż ten ostatni jest trochę oszukany, zresztą sami zobaczycie :D Co je łączy? Wszystkie są wyreżyserowane przed pewnego Francuza. Zapraszam!
Pamiętacie post o Amelii? Przypadkiem trafiłam na inną produkcję tego samego reżysera. Tym razem krótkometrażowy film pt. Głupstwa. Trwa całe 8 minut, więc bez zastanowienia go obejrzałam. Jest czarno-biały i bardzo specyficzny, a do tego powiązany delikatnie z Amelią. Dominique Pinon opowiada przed kamerą, co lubi, a czego nie. Mówi o zabawnych nawykach ze swojego życia. Tak po prostu. Właśnie na tym opiera się ten film. Brzmi głupio, ale sam tytuł wskazuje, że nie mamy spodziewać się jakiegoś górnolotnego wyrazu. Mimo to spodobał mi się, ponieważ pokazuje takie małe rzeczy, na które na co dzień nie zwracamy uwagi, a wnoszą trochę światła w nasze życie oraz te, które nas irytują. Odbieram tę produkcję jako zabawne upomnienie, by doceniać te drobne momenty, bo są one jak puzzle, uzupełniające naszą codzienność. Aż sama zaczęłam się zastanawiać, co na miejscu Dominique, powiedziałabym o sobie! Do tego film jest po francusku, więc oglądanie go z napisami było dla mnie bardzo odprężające - ten język brzmi świetnie!
Pamiętacie post o Amelii? Przypadkiem trafiłam na inną produkcję tego samego reżysera. Tym razem krótkometrażowy film pt. Głupstwa. Trwa całe 8 minut, więc bez zastanowienia go obejrzałam. Jest czarno-biały i bardzo specyficzny, a do tego powiązany delikatnie z Amelią. Dominique Pinon opowiada przed kamerą, co lubi, a czego nie. Mówi o zabawnych nawykach ze swojego życia. Tak po prostu. Właśnie na tym opiera się ten film. Brzmi głupio, ale sam tytuł wskazuje, że nie mamy spodziewać się jakiegoś górnolotnego wyrazu. Mimo to spodobał mi się, ponieważ pokazuje takie małe rzeczy, na które na co dzień nie zwracamy uwagi, a wnoszą trochę światła w nasze życie oraz te, które nas irytują. Odbieram tę produkcję jako zabawne upomnienie, by doceniać te drobne momenty, bo są one jak puzzle, uzupełniające naszą codzienność. Aż sama zaczęłam się zastanawiać, co na miejscu Dominique, powiedziałabym o sobie! Do tego film jest po francusku, więc oglądanie go z napisami było dla mnie bardzo odprężające - ten język brzmi świetnie!
Obejrzycie go tutaj
Na fali fascynacji filmami tego reżysera obejrzałam też Bazyl, człowiek z kulą w głowie. Była to produkcja skupiona raczej na rozbawieniu widza, pełna irracjonalizmu i osobliwości. Generalnie chodzi o to, że Bazyl zostaje przypadkowo postrzelony. Szczęśliwie nabój nie zabija go - jedynie utyka w jego czaszce. Mężczyzna postanawia się zemścić, w czym pomagają mu poznani na ulicy ludzie, którzy stali się mu bliscy niczym rodzina. Każdy z nich jest wyjątkowy na swój własny sposób. Ten film również nie jest niczym niezwykle wybitnym, ale ogląda się świetnie. Jest idealny na odprężenie po ciężkim dniu lub do obejrzenia go wspólnie z rodziną.
Obejrzycie go tutaj
Kolejny film, o którym niestety tym razem dużo Wam nie powiem to Delicatessen ze 1991 roku. Dlaczego? Bo nie obejrzałam go do końca i chyba tego nie nadrobię. Po 18 minutach doszłam do wniosku, że mi się nie spodoba. Zupełnie różnił się od tych, o których pisałam wcześniej. Fabuła jak dla mnie była bez sensu, a klimat też jakoś super mnie nie urzekł. Ale co ja mogę oceniać, skoro nawet go nie dokończyłam? Absolutnie nie zniechęcam, bo może akurat Wam się spodoba, ale niestety mnie nie przekonuje.
Obejrzycie go tutaj
Podsumowując, jeśli chodzi o filmy Jean-Pierre Jeunet'a to raczej nie obejrzę wszystkich, bo już czuję, że mi wystarczy. Gdybyście byli zainteresowani, są jeszcze między innymi Bardzo długie zaręczyny i Miasto zagubionych dzieci. Zdecydowanie musicie jednak zwrócić uwagę na Amelię, bo jest to naprawdę wyjątkowa produkcja i właśnie przez nią zdecydowałam się na ten mini maraton z twórczością tego konkretnego pana. Jeśli chodzi o resztę, to już tylko i wyłącznie Wasza decyzja :)
Tutaj możecie trochę poczytać Jean-Pierre Jeanet'cie (domyślam się, że źle zapisuję to nazwisko, ale musicie mi wybaczyć, bo nie mam pojęcia, jak zrobić to inaczej :P)
Może oglądaliście jakieś produkcje tego reżysera? Albo jesteście w stanie polecić mi dobry francuski film? Jeśli nie francuski, podrzucajcie mi tytuły filmów, które uważacie, że powinnam zobaczyć. Już trochę mnie znacie, więc może polecicie mi coś, co mnie zachwyci i wskoczy na listę ulubionych? Byłoby super! :D A może chcecie, żebym napisała o jakimś konkretnym?
Mam wrażenie, że trochę nie kleiły mi się dziś zdania, więc jeśli dziwnie Wam się to czytało obiecuję, że poprawię się następnym razem! :D Jeśli już tu jesteś i czytasz te słowa, zostaw po sobie koniecznie ślad w komentarzu! To super motywuje. Pamiętaj, że czekam na propozycje filmów do obejrzenia^^ Zapraszam też do poprzedniego posta i do konkursu. :D
Na fali fascynacji filmami tego reżysera obejrzałam też Bazyl, człowiek z kulą w głowie. Była to produkcja skupiona raczej na rozbawieniu widza, pełna irracjonalizmu i osobliwości. Generalnie chodzi o to, że Bazyl zostaje przypadkowo postrzelony. Szczęśliwie nabój nie zabija go - jedynie utyka w jego czaszce. Mężczyzna postanawia się zemścić, w czym pomagają mu poznani na ulicy ludzie, którzy stali się mu bliscy niczym rodzina. Każdy z nich jest wyjątkowy na swój własny sposób. Ten film również nie jest niczym niezwykle wybitnym, ale ogląda się świetnie. Jest idealny na odprężenie po ciężkim dniu lub do obejrzenia go wspólnie z rodziną.
Obejrzycie go tutaj
Kolejny film, o którym niestety tym razem dużo Wam nie powiem to Delicatessen ze 1991 roku. Dlaczego? Bo nie obejrzałam go do końca i chyba tego nie nadrobię. Po 18 minutach doszłam do wniosku, że mi się nie spodoba. Zupełnie różnił się od tych, o których pisałam wcześniej. Fabuła jak dla mnie była bez sensu, a klimat też jakoś super mnie nie urzekł. Ale co ja mogę oceniać, skoro nawet go nie dokończyłam? Absolutnie nie zniechęcam, bo może akurat Wam się spodoba, ale niestety mnie nie przekonuje.
Obejrzycie go tutaj
Podsumowując, jeśli chodzi o filmy Jean-Pierre Jeunet'a to raczej nie obejrzę wszystkich, bo już czuję, że mi wystarczy. Gdybyście byli zainteresowani, są jeszcze między innymi Bardzo długie zaręczyny i Miasto zagubionych dzieci. Zdecydowanie musicie jednak zwrócić uwagę na Amelię, bo jest to naprawdę wyjątkowa produkcja i właśnie przez nią zdecydowałam się na ten mini maraton z twórczością tego konkretnego pana. Jeśli chodzi o resztę, to już tylko i wyłącznie Wasza decyzja :)
Tutaj możecie trochę poczytać Jean-Pierre Jeanet'cie (domyślam się, że źle zapisuję to nazwisko, ale musicie mi wybaczyć, bo nie mam pojęcia, jak zrobić to inaczej :P)
Może oglądaliście jakieś produkcje tego reżysera? Albo jesteście w stanie polecić mi dobry francuski film? Jeśli nie francuski, podrzucajcie mi tytuły filmów, które uważacie, że powinnam zobaczyć. Już trochę mnie znacie, więc może polecicie mi coś, co mnie zachwyci i wskoczy na listę ulubionych? Byłoby super! :D A może chcecie, żebym napisała o jakimś konkretnym?
Mam wrażenie, że trochę nie kleiły mi się dziś zdania, więc jeśli dziwnie Wam się to czytało obiecuję, że poprawię się następnym razem! :D Jeśli już tu jesteś i czytasz te słowa, zostaw po sobie koniecznie ślad w komentarzu! To super motywuje. Pamiętaj, że czekam na propozycje filmów do obejrzenia^^ Zapraszam też do poprzedniego posta i do konkursu. :D
//Iza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy