wtorek, 31 maja 2016

[57] Porcelanowy konik - Helene Tursten

Dobry kryminał powinien być powieścią, która trzyma w niepewności do ostatniej strony. Pełną niespodziewanych zwrotów akcji historią, którą czytamy z zapartym tchem. Książką, która zamyka czytelnika w swoich sidłach na długi czas, by ten zafascynowany rozmyślał nad każdym możliwym rozwiązaniem. Powieścią, w której do samego epilogu nie mamy pewności, kto był mordercą. Właśnie taki powinien być dla mnie dobry kryminał. Czy ten podołał moim oczekiwaniom?

Porcelanowy konik to dopiero drugi kryminał w całej mojej czytelniczej karierze. Jak na razie, bardzo dobrze się w tym gatunku odnajduję. Te wszystkie morderstwa, poszlaki, adrenalina, towarzysząca lekturze. Jednak tym razem bardzo się zawiodłam.

Nikt nie widział jak spadał w kompletnych ciemnościach. Był listopad. Richard von Knecht uderzył z hukiem o mokry chodnik na Molinsgatan w Göteborgu...

Właśnie przez te kilka zdań, które widzicie powyżej, zdecydowałam się sięgnąć po Porcelanowego konika. Brzmi to tak tajemniczo. Mrocznie. Intrygująco. Liczyłam na fascynującą lekturę, o której będę nieustannie myśleć. Książkę, która sprawi, że zacznę oglądać się za siebie dwa razy, idąc ulicą. Bardzo się zawiodłam. Porcelanowy konik okazał się, niestety, dosyć nudną opowieścią z wieloma niepotrzebnymi opisami i sytuacjami, które nie wnoszą zupełnie niczego w fabułę. Ale o tym, dlaczego ta książka tak bardzo mnie zawiodła, za chwilę. Najpierw chciałabym skupić się na dobrych jej aspektach, żebyście nie pomyśleli, że przesadzam. Bo ta historia naprawdę miała potencjał. Zobaczcie chociażby dalszą część opisu z tyłu okładki:

Inspektor Irene Huss zaczyna dochodzenie w sprawie, która wygląda na samobójstwo, popełnione w bogatej rodzinie. Ale to tylko pozory. Pojawiają się następne ofiary. Policjantka trafia na trop przebiegłego i niebezpiecznego mordercy.

Na podstawie cyklu Inspektor Irene Huss powstał wyśmienity serial telewizyjny z Angelą Kocacs w roli głównej.

Bez wątpienia Szwecja doczekała się w końcu królowej kryminałów.


Porcelanowy konik opowiada właśnie o tym, o czym możecie przeczytać w pierwszym akapicie opisu. Inspektor Irene Huss zaczyna dochodzenie w sprawie, która wygląda na samobójstwo, popełnione w bogatej rodzinie. Ale to tylko pozory. Pojawiają się następne ofiary. Policjantka trafia na trop przebiegłego i niebezpiecznego mordercy. Przyznajcie, że opis zapowiada niesamowicie dobry kryminał. Aż mam ciarki, czytając go. Liczę na to, że czeka mnie niezapomniana lektura z groźnym mordercą w tle. Ale niestety, tylko opis i ogólny zamysł na tę powieść jest genialny. Autorka chyba nie potrafiła wyrazić swojego pomysłu słowami, bo... poległa właśnie warsztatem pisarskim. Moim zdaniem Helene Tursten zdecydowanie nie zasługuje na miano szwedzkiej królowej kryminałów.

Ta książka naprawdę mogła być dobra. Sam pomysł przyprawia o zawroty głowy, bohaterowie są niczym prawdziwi ludzie, a historia jest całkiem nieźle poprowadzona. A więc dlaczego tak narzekam? Helene Tursten ma tendencję do wplatania w swoją opowieść zdecydowanie za dużo dygresji i przydługich opisów picia kawy, jedzenia pizzy czy uprawiania joggingu. Przez to książkę czyta się niewyobrażalnie wolno i bez jakichkolwiek przyjemności. Przynajmniej dla mnie. Nie wiem, może to jakaś tendencja szwedzkich pisarzy, bo już drugi raz spotykam się z czymś takim, ale zdecydowanie mi się to nie podoba.

Najbardziej na minus oceniam jednak fakt, że akcja rozkręca się niewyobrażalnie wolno. Gdyby ta 400 stronicowa książka została skrócona do cieńszej książeczki, mogłoby to być coś znacznie lepszego. Autorka mogła pominąć wiele zupełnie niepotrzebnych scen, nie wnoszących niczego do fabuły, a wtedy czytałoby się z pewnością przyjemniej. Nie brnęłabym przez nią tak długo, mimo że mordercy domyśliłam się tak naprawdę już na samym początku. I wiecie co? Zgadłam. Nawet zakończeniem Helen Tursten nie potrafiła mnie zaskoczyć.

Czytając Porcelanowego konika wynudziłam się niemiłosiernie. Kilka razy biłam się z myślami - tak bardzo chciałam odłożyć tę książkę na półkę i zapomnieć o niej. Brnięciu przez nią nie pomagała też malutka czcionka i bardzo mała odległość między wierszami. Moje oczy męczyły się przez to niestety bardzo szybko.
 

Mam dylemat, czy polecać Wam tę książkę, czy raczej nie. Skłaniałabym się ku tej drugiej opcji, bo naprawdę jestem bardzo zawiedziona. Jednak, jeśli naprawdę bardzo chcecie po nią sięgnąć i lubicie szwedzkie kryminały, to spróbujcie śmiało. Ja ostrzegam jednak, żebyście nie nastawiali się na coś wspaniałego, bo możecie się przejechać na tej powieści tak jak ja. W najgorszym wypadku polecam Wam tę historię jako lekturę na bezsenność - pomaga zasnąć, jak mało co.

Tytuł: Porcelanowy konik
Autor: Helene Tursten
Tłumaczenie: Danuta Wencel
Wydawnictwo: Replika
ISBN: 9788376744964
Liczba stron: 406
Cena okładkowa: 39,90 zł

Moja ocena: 5/10
Recenzję znajdziecie również tutaj:
Lubimy Czytać *klik*
w.bibliotece.pl *klik*


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Replika

Dziś taka krótka i, niestety, niepochlebna recenzja. Czytaliście kryminały Helene Tursten? Podobały Wam się, czy jesteście zawiedzeni, tak jak ja?
Iza xx

6 komentarzy:

  1. Jestem wielką fanką kryminałów, ale po Twojej recenzji chyba odpuszczę sobie tą książkę. Natomiast, jeśli podoba ci się ten gatunek, mogę serdecznie polecić ci kryminały Tess Gerritsen. Są genialne i tak jak wyżej napisałaś trzymają w napięciu. Spróbuj a na pewno nie pożałujesz ! :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się znaleźć jakąś książkę tej autorki w bibliotece :D Dzięki za polecenie!
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Zaczęłam czytać ten kryminał w maju, ale poszedł w odstawkę i czeka na lepsze czasy. Początek nie zaintrygował mnie na tyle, żebym miała ochotę dalej zagłębiać się w fabułę tej książki, chociaż mam nadzieję, że jak już się zabiorę za jej dokończenie to jeszcze mnie pozytywnie zaskoczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie będziesz spodziewać się cudów, może Ci się spodobać :) Ja po prostu oczekiwałam czegoś DUŻO lepszego, więc bardzo się zawiodłam :(
      Iza xx

      Usuń
  3. Zastanowię się nad nią :) Nie olśniewa mnie, ale zobaczymy co przyniesie los ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że tempo akcji zostało aż tak zachwiane, bo fabuła zdaje się być bardzo ciekawa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy