poniedziałek, 7 maja 2018

Słowiańscy bogowie dają o sobie znać

Kolejna książka Katarzyny Bereniki Miszczuk, którą ostatnio przeczytałam. No i znowu jestem bardzo usatysfakcjonowana z tej lektury! Żerca to trzecia część cyklu "Kwiat paproci", który opowiada o Gosi, która świeżo skończyła medycynę i zanim będzie mogła spełnić swoje marzenie i zostać lekarzem musi odbyć staż u Szeptuchy - starszej kobiety, która leczy ludzi naturalnymi sposobami. W tym celu musi przeprowadzić się z cywilizowanej Warszawy do puszczy w Górach Świętokrzyskich, gdzie bardzo ważna jest tradycja i religia. Nie brak tu słowiańskich bogów i upiorów, w które początkowo bohaterka nie wierzyła - oni dosyć szybko uświadamiają jej, że lepiej nie wątpić w ich istnienie. Generalnie cykl ten pokazuje, jak mogłaby wyglądać Polska, gdyby król Mieszko I nie przyjął chrztu i nasz kraj nie byłby chrześcijański. To jest jeszcze ciekawsze, niż myślicie! 

Jeśli chcecie przeczytać trochę więcej o fabule, to zapraszam Was do recenzji pierwszego i drugiego tomu - tam dokładnie wszystko opisałam i myślę, że nie ma sensu, żebym znów się powtarzała. Tę opinię też możecie przeczytać, bo nie będzie tu ani jednego spojlera, obiecuję. Taka luźna notka o książce.

Pewnie zauważyliście, że po raz kolejny główna bohaterka ma wiele wspólnego ze służbą zdrowia. Podejrzewam, że to wszystko dlatego, że autorka sama jest po medycynie. Mam wrażenia, że bohaterki przez nią wykreowane to tak naprawdę po prostu ona umiejscowiona w innym świecie. Jeśli tak jest, to szalenie chciałabym poznać bliżej panią Miszczuk. Niesłychanie sarkastyczną, pewną siebie i niebojącą się podejmowania ryzyka w celu ochrony bliskich. Nie jest jednak bohaterką idealną, co tylko jeszcze bardziej dodaje jej ludzkich cech i sprawia, że lubię ją o stokroć mocniej.

Tak jak w poprzednich tomach nie brak tu akcji i ciekawych plot twistów (ha! pierwszy raz użyłam tego zwrotu!). Świat rzeczywisty miesza się z tym fantastycznym, dzięki czemu nie ma czasu na nudę. Bohaterowie poddawani są niejednej próbie i dostają naprawdę niezapomnianą szkołę życia. Czy ktoś z Was może pochwalić się przyjaciółką rusałką albo spotkaniem ze Swarożycem? Albo jeszcze lepiej - czy ktokolwiek z Was wypił napar z kwiatu paproci i jest teraz nieśmiertelny? Jeśli tak, to jestem teraz odrobinę zaniepokojona, bo naprawdę lepiej nie wpadać w oko słowiańskim bogom - to do niczego dobrego nie prowadzi.

W Żercy mamy do czynienia z kilkoma nowymi, atrakcyjnymi wątkami, które dodają smaczku lekturze. Nie zliczę nawet, ile razy na mojej twarzy zagościł uśmiech, a ile razy serce szybciej zabiło mi z emocji. Cała seria to wspaniała mieszanka bardzo dobrze wykreowanych bohaterów i intrygujących relacji między nimi, słowiańskiej mitologii i świetnie poprowadzonej fabuły.

Cykl "Kwiat paproci" absolutnie skradł moje serce i ta część nie była ani trochę gorsza od pozostałych. Wszystkie są dla mnie na jednym poziomie - w każdej jest coś, co mnie zachwyca. Jeśli chodzi o zakończenie tej to... co to było, autorko?! Nie mogę się doczekać, aż w moje ręce wpadnie Przesilenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy