piątek, 16 czerwca 2017

[87] Lato koloru wiśni i Zima koloru turkusu - Carina Bartsch

Wydawałoby się, że jeśli druga osoba odwzajemnia nasze uczucia, to wszystko jest banalnie proste. Historia Emely i Elyasa wyśmiewa tę teorię. Poznajcie historię osób, które nie mają ani trochę szczęścia, a los nieustanie rzuca im kłody pod nogi. Historię, która porwie Was i sprawi, że poczujecie się, jakbyście to Wy byli głównymi bohaterami i jakby to była Wasza opowieść.


Carina Bartsch to pisarka, której styl pisania ujął mnie niezmiernie. Nie spodziewałam się, że opisywanie codziennego życia może być tak intrygujące i pochłaniające! Ta kobieta potrafi zatrzymać przy sobie czytelnika i nie wypuszczać go do ostatniej strony. Kreuje rewelacyjnych bohaterów, którzy ani przez chwilę nie są nam obojętni i miesza w ich życiu, jak w zupie. Zataja przed czytelnikiem niektóre rzeczy, by mogły stanowić niespodziankę. Pisze z błyskotliwym humorem, wywołując uśmiech na twarzy. Po prostu jest mistrzynią w swoim fachu!

"Elyas nie był cienką kreską ołówka, którą można było wymazać. Elyas był czarnym atramentem, który wsiąkł w moje życie jak w suchy papier."

Moje emocje, dotyczące głównej bohaterki zmieniały się stopniowo. Zaczęło się od niechęci do niej. Wewnętrzne rozterki Emely i generalnie jej zachowanie przez pewien czas porządnie działało mi na nerwy. Nie potrafiłam zrozumieć jej sposobu myślenia. Z czasem jednak coraz bardziej się do niej przywiązywałam, a jej motywy nie były już tak absurdalne, jak na samym początku. Sama nie zauważyłam kiedy zaczęłam się z nią utożsamiać i odczuwać dokładnie te same emocje, co ona. Mimo że w wielu sytuacjach postępowała głupio i jako czytelnik to zauważałam, prawdopodobnie w rzeczywistości popełniałabym dokładnie te same głupie błędy.

Jeśli chodzi o innych bohaterów, to zacznę od tego, który zrobił na mnie największe wrażenie. Naprawdę rzadko znajduję w książkach książkowych mężów, bo zawsze coś jednak mi w bohaterach nie pasuje i pozostawia mi porządne wątpliwości, co do danej postaci. Tym razem było jednak zupełnie inaczej. Nie będę Was czarować, że pokochałam Elyasa od pierwszych stron, bo to byłaby nieprawda. Początkowo tylko mnie intrygował. Jego zaczepki wobec Emely wywoływały uśmiech na twarzy i sprawiały, że sama pragnęłam takie teksty usłyszeć. Im bardziej poznawałam jego osobę, tym bardziej zauważałam, że zaczynam go lubić. Naprawdę mocno lubić! Elyas, właśnie dlatego, że nie jest idealny i również  popełnia gafy, byłby dla mnie rewelacyjnym chłopakiem, więc jeśli znacie faceta, choć w połowie tak fantastycznego, jak on lub sami nim jesteście, nie wahajcie się i piszcie do mnie. Elyas nie dość, że jest zabawny i ma niesamowite poczucie humoru, to na dodatek potrafi być wrażliwy, delikatny i uroczy. Jestem pewna, że gdy go poznacie, pokochacie go tak samo, jak ja. Tylko nie zapomnijcie, że jest mój!


"- Wiesz co? Gdyby w słowniku były obrazki, obok słowa "dupek" znajdowałoby się twoje zdjęcie.
- Wow - zaśmiał się. -  Można by pomyśleć, że mnie nie cierpisz.
- Mogę tylko zasugerować, byś zaufał swojej intuicji."


Tak się rozpisałam o Emely i Elyasie, że zapomniałam o innych postaciach z tych książek, a są oni równie niesamowici! Na przykład Alex, siostra Elyasa i przyjaciółka Emely jest niesamowicie urocza i pozytywnie zakręcona. Zachwyciła mnie też relacja między bohaterami, a ich rodzicami. Mimo że nie zawsze jest kolorowo, to ta więź między nimi jest wyraźnie wyczuwalna. Chciałabym powiedzieć Wam jeszcze o kilku osobach, które wywarły na mnie olbrzymie wrażenie, ale naprawdę nie chcę niczego Wam spojlerować, więc powiem tylko: Sebastian. Uwielbiam jego postać!

Nie będę nic mówić o relacji Emely i Elyasa, bo po pierwsze: jest tak skomplikowana, że brakłoby mi miejsca, a po drugie: nie chcę psuć Wam tej zabawy! Moim zdaniem są oni dla siebie stworzeni, a los jest wobec nich tak niesprawiedliwy i nieustannie rzuca kłody pod nogi. Przeżywanie razem z nimi tych wszystkich niedogodności było czymś naprawdę niezapomnianym. A dialogi między nimi to po prostu majstersztyk. Niejednokrotnie przyłapywałam się na tym, że szczerzę się, jak głupia do książki i podziwiam błyskotliwość jednego i drugiego.

"Myślę, że miłość jest zdecydowanie zbyt często sprowadzana tylko do relacji dwojga ludzi, pomiędzy którym powstaje więź seksualna. Uczucia, które żywimy do rodziny, przyjaciół, to przecież nic innego niż miłość. Z tą tylko różnicą, że nie chcemy z nimi sypiać – przynajmniej w normalnych wypadkach."

Ogromną zaletą tych książek jest także to, że mimo ich olbrzymiej objętości (ok. 480 stron pierwsza część i 450 druga) czyta się je bardzo lekko i szybko. Jak dla mnie za szybko, bo naprawdę chciałabym więcej czasu spędzić z Elyasem i Emely. Te książki są po prostu idealne na lato. Gdyby nie były tak ciężkie, zabrałabym je ze sobą na spacer do parku i ani na chwilę nie odrywała się od lektury z własnej woli.

Pewnie myślicie teraz, że zachwycam się romansem, jak każda dziewczyna. Może tak jest, bo te książki jednak zaliczają się do tego gatunku, ale nie są głupie i płytkie! No dobrze, może domyśliłam się wielu rzeczy zanim wpadła na to główna bohaterka i momentami wierciłam się na krześle, by bohaterowie wreszcie się ogarnęli i powiedzieli, co do siebie czują, ale to tylko dodaje tej historii jeszcze więcej uroku! Czytając te książki bawiłam się naprawdę rewelacyjnie i nie żałuję ani sekundy, poświęconej na lekturę tych grubasków.

"- Ale to działa - powiedział pewnym siebie głosem. - Lecisz na mnie.
- Lecę na ciebie jak zepsuty szybowiec."

Oprócz romansu pojawia się w tej historii jeszcze wiele innych ważnych wątków, takich jak relacje między przyjaciółmi, kontakty z rodzicami, a nawet wypadek i samobójstwo. Może to brzmieć dziwnie, ale tak właśnie jest. Czytając te książki przeżyjecie prawie pół roku z bohaterami, więc spodziewajcie się naprawdę rewelacyjne przygody i bądźcie przygotowani na rzeczy, których się nie spodziewacie.

Naprawdę pokochałam te książki i gorąco polecam Wam się z nimi zapoznać. Wciągnęły mnie tak bardzo, że nie mogłam oderwać się od lektury, a po skończeniu pierwszego tomu od razu sięgnęłam po drugi, bo po prostu musiałam wiedzieć, co będzie dalej! Naprawdę zazdroszczę Wam, że będziecie mogli przeżywać to wszystko od początku. Jeśli mam być szczera, to jest to chyba najlepszy romans, jaki do tej pory czytałam. Nie spodziewałam się, że stanę się tak ogromną ich fanką, a jednak.

"Co mam do stracenia?
Niewiele, nic nie znaczący detal.
Moje serce."


Lato koloru wiśni | Carina Bartsch | 496 stron | Wydawnictwo Media Rodzina
Zima koloru turkusu | Carina Bartsch | 456 stron | Wydawnictwo Media Rodzina


Moja ocena:
★★★★★

Za egzemplarze dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz = ogromny uśmiech na mojej twarzy